W Mię­dzy­na­ro­do­wym Cen­trum Kul­tu­ry w Kra­ko­wie do 26 mar­ca 2017 roku trwa fan­ta­stycz­na wysta­wa zaty­tu­ło­wa­na Logi­ka lokal­no­ści. Mia­łam oka­zję zwie­dzić ją tydzień temu (i przy­pad­kiem tra­fić na dar­mo­wy dzień zwie­dza­nia, ha!), a z oka­zji Dnia Kobiet mój uko­cha­ny spre­zen­to­wał mi prze­cud­nej uro­dy kata­log z tej­że wysta­wy. Ta not­ka zatem to jego zasłu­ga, bo mia­łam w pla­nach napi­sać ją wcze­śniej, ale doszłam do wnio­sku, że cięż­ko pisać coś o wysta­wie nie wymie­nia­jąc auto­rów poszcze­gól­nych eks­po­na­tów (głu­pia Gabi nie zro­bi­ła zdjęć wszyst­kich tabli­czek). MCK zaska­ku­je mnie ostat­nio bar­dzo pozy­tyw­nie, bo to czwar­ta pod rząd świet­na wysta­wa na któ­rej byłam, a dru­ga na któ­rej moż­na legal­nie fotografować.

Jak gło­si pod­ty­tuł: norwe­ski i pol­ski współ­cze­sny design, doty­czy ona rze­czy użyt­ko­wych, choć są tam obiek­ty nie mają­ce prak­tycz­ne­go zasto­so­wa­nia. Sta­no­wią one jed­nak mniej­szość. Eks­po­zy­cja dzie­li się na osiem czę­ści: Logi­ka lokal­no­ści, defrag­men­ta­cja orna­men­tu, warsz­tat i meto­da, for­my i rein­ter­pre­ta­cja, design odpo­wie­dzial­ny i slow design, i wciąż na nowo, w zgo­dzie z natu­rą oraz lokal­ne ele­men­ty.


Logika lokalności

Polish walking

Tę część naj­le­piej będzie opi­sać cyta­tem z kata­lo­gu, któ­ry gło­si iż: W dzi­siej­szym zglo­ba­li­zo­wa­nym świe­cie, mimo postę­pu­ją­cej uni­fi­ka­cji, wciąż istot­ne pozo­sta­ją lokal­ne róż­ni­ce — odmien­ne zaso­by natu­ral­ne i kul­tu­ro­we, swo­isty kra­jo­braz i spe­cy­ficz­ny kli­mat, miej­sco­wa oby­cza­jo­wość, a tak­że wła­ści­we dane­mu miej­scu tra­dy­cje i poczu­cie toż­sa­mo­ści. Stąd część ta zawie­ra­ła rze­czy takie jak buty i rącz­ki do kij­ków do upra­wia­nia nor­dic wal­king zaty­tu­owa­ne Polish wal­king pro­jek­tu Aga­ty Kulik Pomor­skiej i Paw­ła Pomor­skie­go.

Defragmentacja ornamentu

Na kolej­nym przy­stan­ku wysta­wy Logi­ka Lokal­no­ści, zaty­tu­ło­wa­nym defrag­men­ta­cja orna­men­tu, pre­zen­to­wa­no przed­mio­ty, któ­re zwią­za­ne były z lokal­ną tra­dy­cją cha­rak­te­ry­stycz­ną deko­ra­cją. Owa deko­ra­cja na myśl przy­wo­ły­wać ma sko­ja­rze­nia zwią­za­ne z dzie­ciń­stwem i małą ojczyzną.

Story

Jed­nym z obiek­tów pre­zen­to­wa­nych w tej kate­go­rii była lam­pa Sto­ry nor­we­skich pro­jek­tan­tek, Vibe­ke Skar i Idy Noemi. Wyko­na­no ją z por­ce­la­ny i zdo­bio­na moty­wem róży Sel­bu, tak bar­dzo zna­mien­nej dla zdob­nic­twa norweskiego.

Story
Sto­ry
Konik

Kolej­ną rze­czą, któ­ra nie­zwy­kle mnie zachwy­ci­ła, był konik z sodo­we­go szkła, pro­jek­tu Mar­ci­na Kor­ka. Zdo­bie­nia owe­go szkla­ne­go koni­ka przy­wo­dzą na myśl pol­skie orna­men­ty ludo­we. Arty­sta wzo­ry te uzy­skał prze­sy­pu­jąc fry­ty szkla­ne przez szablony.

Konik
Konik
Bunadslips

Następ­nym nor­we­skim akcen­tem były hafto­wa­ne kra­wa­ty. Pro­jekt Bunad­slips gru­py SPT­ZBRGN zawie­ra pięć kra­wa­tów roz­wie­szo­nych na makie­cie w kształ­cie Nor­we­gii. Kra­wa­ty te nawią­zu­ją do ludo­wych stro­jów nor­we­skich, tzw. bunad, z któ­rych zaczerp­nię­te zosta­ły moty­wy zdob­ni­cze. Wyko­na­no je ręcz­nie z weł­ny nor­we­skich owiec spælsau.

20170305_143113
Bunad­slips
20170305_143144
Bunad­slips — detal
Pasiaki

Kolej­ną makie­tę, tym razem w kształ­cie Pol­ski, ozdo­bio­no kamion­ko­wy­mi tale­rza­mi. Seria Pasia­ki pro­jek­tu Andrze­ja Bero skła­da się ze wspo­mnia­nej makie­ty oraz dzie­wię­ciu ręcz­nie wyto­czo­nych na kole garn­car­skim tale­rzy. Owe tale­rze zdo­bio­ne są moty­wem pasów nawią­zu­ją­cych do wzo­rów ludo­wych tka­nin. Mnie oso­bi­ście koja­rzą się tak­że z trój­po­lów­ka­mi, bar­dzo powszech­ny­mi dla kra­jo­bra­zu Małopolski.

Pasiaki
Pasia­ki

Warsztat i metoda

I w tym przy­pad­ku posłu­żę się cyta­tem. Dosko­na­le odda­je to, co chcia­ła­bym napi­sać o kolej­nej czę­ści wysta­wy, zaty­tu­ło­wa­nej warsz­tat i metoda:

(…) w reak­cji na glo­ba­li­za­cję, desi­gne­rzy dostrze­ga­ją poten­cjał rze­mio­sła. Pozna­ją taj­ni­ki sny­cer­ki, garn­car­stwa, wikli­niar­stwa, uczą się warsz­ta­tu sto­la­rza, przy­swa­ja­ją zawi­ło­ści szy­deł­ko­wa­nia. Uczą się sza­cun­ku dla mate­ria­łu, pozna­ją wła­ści­wo­ści surow­ców, meto­dy ich obrób­ki i naby­wa­ją umie­jęt­no­ści wła­ści­we­go ich dobo­ru do pro­jek­to­wa­nej for­my. To wszyst­ko inspi­ru­je ich do zupeł­nie nowych i współ­cze­snych kreacji.

Aku­rat w tej czę­ści wszyst­kie rze­czy bar­dzo mi się podo­ba­ły i naj­chęt­niej napi­sa­ła­bym o każ­dej, ale ogra­ni­czę się (z bólem ser­ca) do czterech.

Yak

Pierw­szym, któ­ry wpadł mi w oko, był stół Yak pro­jek­tu Jana Godlew­skie­go (i wca­le to nie mia­ło związ­ku z tym, że szu­kam pięk­ne­go sto­łu do miesz­ka­nia!). Zro­bio­ny został z drew­na buko­we­go. Arty­sta w swym pro­jek­cie nawią­zał do lokal­nych spo­so­bów wytwa­rza­nia sprzę­tów domo­wych (cho­dzi o region pod­la­ski). Cha­rak­te­ry­stycz­nym ele­men­tem tego asce­tycz­ne­go dość mebla są nogi. Zosta­ły wyto­czo­ne, a na 2/3 wyso­ko­ści roz­cię­te na trzy czę­ści i wygię­te na gorąco.

20170305_144034
Yak
20170305_144226
Yak — nogi
Papermaster

Kolej­ną rze­czą, któ­rą bar­dzo pra­gnę mieć w domu, jest Paper­ma­ster pro­jek­tu Tor­bjør­na Anders­se­na. Ten brzo­zo­wy gazet­nik zachwy­ca swo­ją fine­zyj­ną for­mą. Jest jed­no­cze­śnie meblem (bowiem może peł­nić tak­że funk­cję sto­li­ka) oraz małym dzie­łem sztu­ki. Trud­no szu­kać tu nawią­zań do nor­we­skiej sztu­ki, bowiem jest to bar­dzo mini­ma­li­stycz­ny przed­miot. Wyda­je mi się jed­nak, że ide­al­nie wpi­su­je się on w sty­li­sty­kę skan­dy­naw­skie­go dizaj­nu, któ­ry cha­rak­te­ry­zu­je się mak­sy­mal­ną pro­sto­tą (vide Ikea).

Papermaster
Paper­ma­ster
19 Fylker

Pro­jekt Stia­na Korn­tve­da Ruuda zaty­tu­ło­wa­ny 19 Fyl­ker słu­ży raczej podzi­wia­niu i trud­no zna­leźć mu prak­tycz­ne zasto­so­wa­nie. Jest jed­nak bar­dzo cie­ka­wy i atrak­cyj­ny wizu­al­nie — zwłasz­cza pre­zen­to­wa­ny w gablo­cie. Pierw­sze zda­nia brzmią enig­ma­tycz­nie, więc już wyja­śniam o co cho­dzi. Jest to zestaw dzie­więt­na­stu łyżek wyko­na­nych z drew­na wystę­pu­ją­ce­go w danym fyl­ke, czy­li nor­we­skim okrę­gu (coś jak nasze woje­wódz­twa). Fyl­ke ist­nia­ły już od cza­sów wikin­gów, a samo sło­wo pocho­dzi od folk ozna­cza­ją­ce­go lud bądź naród. Ruuda, pra­cu­jąc nad swo­im pro­jek­tem, odwie­dził dzie­więt­na­ście fyl­ke, zebrał wystę­pu­ją­ce lokal­nie drew­no, a następ­nie wystru­gał łyż­ki wła­ści­we każ­de­mu z regio­nów. Dodat­ko­wo do każ­de­go z nich spo­rzą­dził tabel­kę przed­sta­wia­ją­cą zdję­cie łyż­ki, map­kę z zazna­czo­nym okrę­giem, któ­re­mu owa łyż­ka zosta­ła przy­po­rząd­ko­wa­na oraz zdję­cie drze­wa jakie­go drew­no zosta­ło uży­te do jej wyko­na­nia. Zesta­wie­nie wszyst­kich łyżek wraz z owy­mi opi­sa­mi w jed­nej gablo­cie robi nie­sa­mo­wi­te wra­że­nie i przy­cią­ga wzrok.

19 Fylker
19 Fyl­ker
19 Fylker - detal
19 Fyl­ker — detal
Nodus

Ostat­nią rze­czą w tej czę­ści wysta­wy Logi­ka Lokal­no­ści, któ­ra nie­zwy­kle mnie zafa­scy­no­wa­ła, był szy­deł­ko­wy dywan Nodus zapro­jek­to­wa­ny przez Annę Koto­wicz-Pusz­ka­re­wicz i Artu­ra Pusz­ka­re­wi­cza z AZE design. Inspi­ra­cją dla jego stwo­rze­nia nie­wąt­pli­we były szy­deł­ko­we ser­wet­ki będą­ce ozdo­bą chy­ba każ­de­go pol­skie­go domu. Auto­rzy przy współ­pra­cy z ręko­dziel­nicz­ką z Cze­rem­chy, nawią­zu­jąc do pod­la­skie­go szy­deł­ko­wa­nia zaadap­to­wa­li typo­we dla tego regio­nu splo­ty i wzo­ry, zmie­nia­jąc jed­nak mate­riał oraz ska­lę ‘ser­wet­ki’, trans­for­mu­jąc ją w monu­men­tal­ny dywan.

Nodus
Nodus

Formy i reinterpretacja

Budalstolen

Ta część wysta­wy Logi­ka Lokal­no­ści pole­ga­ła na przed­sta­wie­niu w jaki spo­sób moż­na wyko­rzy­stać zna­ne nam już for­my i prze­ło­żyć je na współ­cze­sny język. Dosko­na­łym przy­kła­dem takie­go dzia­ła­nia jest Budal­sto­len z 2015 roku, zapro­jek­to­wa­ny przez Ole Pet­te­ra Wul­lu­ma. For­mą wyj­ścio­wą dla nowo­cze­sne­go krze­sła było Budals­stol, tra­dy­cyj­ne krze­sło wytwa­rza­ne w Budal.

Tradycyjne krzesło Budalsstol
Tra­dy­cyj­ne krze­sło Budalsstol
Budalstolen
Budal­sto­len
Boxes

Innym spo­so­bem na wyko­rzy­sta­nie zna­nych nam przed­mio­tów jest zmia­na ich prze­zna­cze­nia. Przy­kła­dem takie­go dzia­ła­nia jest pro­jekt Boxes autor­stwa Mai Gan­szy­niec, Paw­ła Jasie­wi­cza i Kry­stia­na Kowal­skie­go z Kom­pott Stu­dio. Pro­jek­tan­ci wyko­rzy­sta­li zwy­czaj­ne skrzyn­ki na owo­ce, któ­re może­my zoba­czyć cho­ciaż­by w skle­pach, i uży­li ich jako budul­ca dla szaf­ki. Mebel ten, uzu­peł­nio­ny sko­śny­mi nóż­ka­mi przy­wo­dzi na myśl PRLow­skie kre­den­sy, wciąż jesz­cze obec­ne w wie­lu pol­skich domach (a ostat­nio prze­ży­wa­ją­cych swój renesans).

Boxes
Boxes

Design odpowiedzialny, slow design

Jak okre­ślić czym jest design odpo­wie­dzial­ny? Posłu­żę się kolej­nym cyta­tem (tym razem krót­kim ;)): Dla tych desi­gne­rów, któ­rzy dostrze­gli jało­wość pro­jek­to­wa­nia komer­cyj­ne­go — nasta­wio­ne­go na roz­bu­dza­nie coraz więk­szej kon­sump­cji na lep­sze zyski — alter­na­ty­wą stał się design reagu­ją­cy na real­ne pro­ble­my spo­łecz­ne, poli­tycz­ne i eko­lo­gicz­ne.

Miodem płynące

Takim pro­ble­mem nie­wąt­pli­wie jest zmniej­sza­ją­ca się ilość psz­czół. Temat ten poru­sza wie­le orga­ni­za­cji i chy­ba jest już w świa­do­mo­ści więk­szo­ści ludzi (a przy­naj­mniej żywię taką nadzie­ję). Insta­la­cja zaty­tu­ło­wa­na Mio­dem pły­ną­ce pro­jek­tu Sta­ni­sła­wa Bra­cha poru­sza kwe­stię tych wymie­ra­ją­cych owa­dów. Połą­czo­no tam ele­men­ty czy­sto deko­ra­cyj­ne z użyt­ko­wy­mi. Skła­da się ona z odla­nych z por­ce­la­ny pla­strów mio­du zawie­szo­nych nad tale­rza­mi pochla­pa­ny­mi zło­tą far­bą imi­tu­ją­cą miód. Motyw pla­stra mio­du został tak­że zasto­so­wa­ny w naczy­niach o bar­dzo rzeź­biar­skiej for­mie oraz kolej­nym ele­men­cie insta­la­cji — kub­kach o hek­sa­go­nal­nym kształ­cie. Nie­któ­re z nich mają zło­te den­ka. Kub­ki zesta­wio­ne obok sie­bie two­rzą od góry wspo­mnia­ny już wie­lo­krot­nie pla­ster mio­du. Dodat­ko­wo przy insta­la­cji wyświe­tla­ny jest film przed­sta­wia­ją­cy pro­ces two­rze­nia tego zło­żo­ne­go dzieła.

"<yoastmark

"<yoastmark

"<yoastmark

"<yoastmark

Design skła­nia­ją­cy do reflek­sji i two­rzą­cy poczu­cie odpo­wie­dzial­no­ści dopro­wa­dził do powsta­nia ruchu slow life. Ma być on opo­zy­cją do życia w cią­głym stre­sie i szyb­kim tem­pie. W związ­ku z tym poja­wił się tzw. slow design, gdzie pro­jek­tan­ci przy­kła­da­ją dużą uwa­gę do jako­ści two­rzy­wa, co pozwa­la na repe­ra­cję wszel­kich powsta­łych weń uste­rek poja­wia­ją­cych się wraz z dłu­go­trwa­łym użyt­ko­wa­niem przed­mio­tu i rów­nież na zmie­nie­nie jego przeznaczenia.

Livid Jeans

Nie­wąt­pli­wie w ruch ten wpi­su­je się fabry­ka dżin­sów Livid Jeans z Tron­dhe­im. Spodnie z tego nie­wiel­kie­go przed­się­bior­stwa zosta­ły zapro­jek­to­wa­ne przez Jen­sa Ola­va Dan­kert­se­na, zało­ży­cie­la fabry­ki. Wszyst­kie egzem­pla­rze szy­te są ręcz­nie na ponad­stu­let­nich maszy­nach. W dżin­sach poja­wi się dziu­ra? Żaden pro­blem — wystar­czy zanieść je do fabrycz­ne­go skle­pu, gdzie pra­cow­ni­cy zaj­mu­ją się ich reperacją.

20170305_145836

Green Lamp

Rzecz, któ­ra jed­nak naj­bar­dziej urze­kła mnie na tej czę­ści wysta­wy to Gre­en Lamp autor­stwa Zuzan­ny Mali­now­skiej i Mar­ci­na Wroń­skie­go. Duet ten zapro­jek­to­wał połą­cze­nie kwiat­ka z lam­pą. Połą­cze­nie na pozór absur­dal­ne, ale daje nie­sa­mo­wi­ty efekt. Zapew­ne tak to na mnie zadzia­ła­ło, bo uwiel­biam wszel­kie cie­nie two­rzą­ce się na ścia­nach, a taka rzecz zde­cy­do­wa­nie gene­ru­je cie­ka­we ich kształ­ty. Pro­dukt two­rzo­ny jest przez drob­nych wytwór­ców, a do jego stwo­rze­nia wyko­rzy­sty­wa­ne są jak naj­bar­dziej eko­lo­gicz­ne materiały.

Green Lamp
Gre­en Lamp
Green Lamp
Gre­en Lamp

I wciąż na nowo

Blockshelf

W tej czę­ści wysta­wy cho­dzi z grub­sza o wyko­rzy­sta­nie wszel­kich ‘odpa­dów’. Stąd zna­lazł się tam pro­jekt Amy Hun­ting zaty­tu­ło­wa­ny Block­shelf. To zawie­sza­ny na ścia­nie regał powsta­ły z liny, małych kloc­ków drew­na i półek. Mate­ria­ły do pierw­szej pół­ki Hun­ting zna­la­zła w kon­te­ne­rze na śmie­ci, obec­ne nato­miast pro­du­ku­je się je z odpa­dów szwedz­kiej fabry­ki pod­łóg drew­nia­nych. Nie­wąt­pli­wą zale­tą pół­ki jest moż­li­wość jej regu­la­cji i dosto­so­wa­nia do wła­sne­go księ­go­zbio­ru (albo innych rze­czy, któ­rym ma służyć).

Blockshelf
Block­shelf
Blockshelf - detal
Block­shelf — detal
Aspen

Kolej­ną cie­ka­wą reali­za­cją jest biur­ko Aspen pro­jek­tu Bar­tło­mie­ja Makow­skie­go z Pop­py­works. Mebel stwo­rzo­no z drew­na osi­ko­we­go pokry­te­go ole­jo­wo­skiem. Mimo uży­cia ‘natu­ral­nych’ mate­ria­łów, całość pre­zen­tu­je się bar­dzo nowo­cze­śnie. Pop­py­works w swych meblach sto­su­je zasa­dę szcze­ro­ści mate­ria­łu, tj. nie ukry­wa żad­nych nie­do­sko­na­ło­ści drewna.

https://img0.etsystatic.com/041/0/8314581/il_fullxfull.628757512_m57q.jpg
https://img0.etsystatic.com/041/0/8314581/il_fullxfull.628757512_m57q.jpg

W zgodzie z naturą

I w tym przy­pad­ku pozwo­lę sobie na krót­ki cytat. Rosną­ca świa­do­mość eko­lo­gicz­na — koniecz­ność ochro­ny przy­ro­dy i rekul­ty­wa­cji zde­gra­do­wa­ne­go już śro­do­wi­ska — po raz kolej­ny kie­ru­je uwa­gę desi­gne­rów na natu­ral­ne for­my, mate­ria­ły, walo­ry lokal­ne­go kra­jo­bra­zu i topo­gra­fii tere­nu.

Florama

W czę­ści W zgo­dzie z natu­rą zachwy­ci­ły mnie dwie rze­czy, ale po kolei. Pierw­szym, co przy­ku­ło moją uwa­gę bar­dziej niż wszyst­ko na wysta­wie Logi­ka Lokal­no­ści był pro­jekt Hali­ny Kamiń­skiej z Flo­ra­bo zaty­tu­ło­wa­ny Flo­ra­ma. Kocham rośli­ny i kocha­łam je od zawsze, dla­te­go ten sys­tem roślin­ny wyjąt­ko­wo mnie zain­try­go­wał. Pro­jek­tant­ka, mając na uwa­dze fakt, iż rośli­ny nie są jedy­nie deko­ra­cją, a tak­że m.in. wpły­wa­ją pozy­tyw­nie na jakość nasze­go powie­trza, stwo­rzy­ła panel mon­to­wa­ny na pio­no­wej ścia­nie, któ­ry zawie­ra żywe rośli­ny. Nie trze­ba go pod­le­wać, bowiem posia­da on wła­sny sys­tem nawad­nia­ją­cy zasi­la­ny na baterie.

Norwegian Forest

Dru­gim nie­zwy­kle zachwy­ca­ją­cym mnie przed­mio­tem jest lam­pa Nor­we­gian Forest pro­jek­tu Cath­ri­ne Kul­l­berg. Do jej wyko­na­nia wyko­rzy­sta­no sklej­kę brzo­zo­wą, któ­ra jest typo­wym skan­dy­naw­skim mate­ria­łem wyko­rzy­sty­wa­nym w cien­kich arku­szach do two­rze­nia lamp zdo­bią­cych dom­ki wypo­czyn­ko­we. Ten egzem­plarz jest jed­nak nie­zwy­kły, bowiem wycię­to w nim wzór przed­sta­wia­ją­cy las. Lam­pa po zaświe­ce­niu two­rzy nie­zwy­kły kli­mat, a jej kon­struk­cja przy­wo­dzi na myśl kart­kę papieru.

Norwegian Forest
Nor­we­gian Forest
Norwegian Forest - detal
Nor­we­gian Forest — detal

Lokalne elementy

Hochglance

Lokal­ne ele­men­ty zwią­za­ne są z danym regio­nem, mają cha­rak­ter indy­wi­du­al­ny, swo­isty dla dane­go tere­nu. W ostat­niej czę­ści tej fascy­nu­ją­cej wysta­wy, nazwa­nej w koń­cu Logi­ka Lokal­no­ści, naj­bar­dziej moją uwa­gę przy­ku­ły dwie rze­czy. Jed­ną obser­wu­ję już od dłuż­sze­go cza­su, zatem zja­wi­sko nie było mi obce. To biżu­te­ria nazwa­na Hoch­glan­ce. Pro­jek­tant­ki Bogna Polań­ska, Roma Sku­za i Kaja Nosal ode­bra­ły wykształ­ce­nie na Gór­nym Ślą­sku, któ­re­go naj­bar­dziej powszech­nym i roz­po­zna­wal­nym surow­cem jest węgiel kamien­ny. Stąd też wyko­rzy­sta­ły ‘czar­ne zło­to’, sto­su­jąc je jako wypeł­nie­nie oczek pier­ścion­ków, naszyj­ni­ki itd. Szli­fo­wa­ne na dowol­ne kształ­ty i zabez­pie­czo­ne przed bru­dze­niem są dosko­na­łą i uni­ka­to­wą deko­ra­cją. Każ­da z bry­łek ma swój odmien­ny cha­rak­ter. Stąd pew­ność, że biżu­te­ria, mimo tego same­go wzo­ru, będzie się od sie­bie deli­kat­nie róż­nić. Poza tym brył­ki szli­fu­je się ręcznie.

Hochglance
Hoch­glan­ce
Divadlo

Dru­gą rze­czą wzbu­dza­ją­cą mój zachwyt jest sto­lik Diva­dlo pro­jek­tu Ada­ma Stad­ni­ka. Arty­sta wyko­rzy­stał do jego stwo­rze­nia pale ze sta­re­go sopoc­kie­go molo, któ­re nie­mal 80 lat leża­ło w mor­skiej wodzie. Ponad­to, do jego wyko­na­nia uży­to sta­rych zbro­je­nio­wych prę­tów oraz szkło służ­ce jako blat.

Divadlo
Diva­dlo

Prze­pra­szam za jakość zdjęć. Mia­łam przy sobie jedy­nie tele­fon, a świa­tło nie było tam sprzy­ja­ją­ce do robie­nia ich takim ‘sprzę­tem’. Cała wysta­wa jest pięk­na i opi­sa­ła­bym każ­dy eks­po­nat po kolei. I tak się roz­pi­sa­łam jak sza­lo­na na nie­mal 2000 słów. Oczy­wi­ście tym wszyst­kim, któ­rzy mają moż­li­wość i czas, pole­cam odwie­dzić ową wysta­wę. Po 26 mar­ca jedzie ona do Nor­we­gii. Wyjąt­ko­wo urze­kły mnie eks­po­no­wa­ne tam rze­czy, dla­te­go, że ostat­nio fascy­nu­je mnie zagad­nie­nie pro­du­ko­wa­nia jak naj­mniej­szej ilo­ści odpa­dów. Od zawsze zresz­tą byłam zwo­len­nicz­ką adap­ta­cji tego co już mam do nowych funk­cji albo dawa­nia przed­mio­tom dru­gie­go życia (teraz na przy­kład skru­pu­lat­nie odna­wiam pięć leci­wych krze­seł). Tym, któ­rym się nie uda(ło), pole­cam zaku­pić prze­cud­ny kata­log, bo napraw­dę war­to! Wyda­nia MCK są zawsze pięk­ne i porząd­ne (oraz bar­dzo cięż­kie, ale trudno!).