Jako, że wyda­je się, iż w Pol­sce cie­płe dni w tym roku nie powró­cą, wzię­ło mnie na wspo­min­ki podró­ży let­nich. Poza prze­cud­nej uro­dy Lipow­cem, uda­ło mi się zwie­dzić jesz­cze jeden zamek, tak­że nie­zwy­kle pięk­ny, choć jesz­cze w peł­ni do zwie­dza­nia nie­do­stęp­ny. Zamek Ten­czyn (bo o nim mowa) zna­ny zapew­ne jest wszyst­kim podró­żu­ją­cym mię­dzy Kra­ko­wem, a Kato­wi­ca­mi. Pre­zen­tu­je się dum­nie na jed­nym z nie­wiel­kich wzgórz.

Pierwsze wzmianki o zamku i jego historia

Pierw­sza wia­do­mość o zam­ku pocho­dzi z 1402 roku, z testa­men­tu Jana Tęczyń­skie­go, kasz­te­la­na i sta­ro­sty kra­kow­skie­go. Przy­pusz­czal­nie jego budo­wa roz­po­czę­ła się ok. 50 lat wcze­śniej. Andrzej Tęczyń­ski (syn Nawo­ja, pierw­szy któ­ry przy­jął nazwi­sko tego rodu) posia­dał 15 wsi, co pozwa­la­ło mu na wznie­sie­nie budow­li obron­nej. Ród Tęczyń­skich z bie­giem cza­su boga­cił się, zatem stać ich było na prze­bu­do­wy, któ­rych doko­na­no w XV i XVI w. Z tej pierw­szej moder­ni­za­cji pocho­dzi naj­praw­do­po­dob­niej naj­bar­dziej cha­rak­te­ry­stycz­ny frag­ment zam­ku — wie­ża Nawo­jo­wa, a tak­że dwie wschod­nie basz­ty. Oko­ło 1570 roku z ini­cja­ty­wy Jana Tęczyń­skie­go zamek prze­bu­do­wa­no na rezy­den­cję rene­san­so­wą. Ostat­ni czło­nek tego rodu, Jan Magnus Tęczyń­ski (to inny Jan niż ten poprzed­ni :)), wzmoc­nił walo­ry obron­ne zam­ku, przy­sto­so­wu­jąc go do uży­cia bro­ni pal­nej. Po jego śmier­ci linia rodu wyga­sła, a zamek w 1638 roku prze­szedł w ręce rodzi­ny Opalińskich.

W cza­sie poto­pu szwedz­kie­go warow­nię oczy­wi­ście spa­lo­no. Jej kolej­ny­mi wła­ści­cie­la­mi byli Lubo­mir­scy, któ­rzy odbu­do­wa­li ruiny po poża­rze. W 1703 roku w zam­ku jesz­cze miesz­ka­no, lecz nie­speł­na 70 lat póź­niej pięk­ną kapli­cę zamknię­to, a miej­sce to opu­sto­sza­ło i zaczę­ło popa­dać w ruinę. Lata 1912 i 1913 to pierw­sze pró­by jej zabez­pie­cze­nia, któ­re kon­ty­nu­owa­no po 1949 roku. W 2008 roku powsta­ły zaląż­ki sto­wa­rzy­sze­nia Ratuj Ten­czyn (od 2009 peł­no­praw­ne sto­wa­rzy­sze­nie), mają­ce­go na celu zwró­cić uwa­gę na zły stan zam­ku i  jego dzia­ła­nia przy­nio­sły sku­tek, bowiem ruiny zaczy­na­ją nabie­rać kształ­tu i odzy­ski­wać świe­żość (na stro­nie inter­ne­to­wej sto­wa­rzy­sze­nia zamiesz­cza­ne są infor­ma­cje na temat orga­ni­zo­wa­nych tam wyda­rzeń oraz postę­pu­ją­cych prac remontowych).

Rozkład zamku

Opis zabu­do­wy zam­ko­wej jest skom­pli­ko­wa­ny. Będąc chwi­lo­wo w posia­da­niu pięk­nej książ­ki Boh­da­na Guerqu­ina Zam­ki Pol­skie, pozwo­lę sobie zamie­ścić tutaj skan pla­nu zam­ku. Obec­nie moż­na zwie­dzać frag­men­ty ozna­czo­ne jako G, E, A i C. Do kapli­cy ozna­czo­nej liter­ką F oraz basz­ty grun­waldz­kiej (w dol­nym lewym rogu) moż­na swo­bod­nie zer­kać. Poni­żej oczy­wi­ście aktu­al­ne zdję­cia (aktu­al­ne tj. z koń­ca lipca ;)).

Plan zamku w Tenczynie (z B. Guerquin "Zamki Polskie")
Plan zam­ku w Ten­czy­nie (z B. Guerqu­in “Zam­ki Polskie”)

dscf3112

Basteja
Baste­ja
Wnętrze baszty grunwaldzkiej
Wnę­trze basz­ty grunwaldzkiej
Brama wjazdowa
Bra­ma wjazdowa
Kaplica
Kapli­ca
Relikt służek sklepiennych
Relikt słu­żek sklepiennych
Muszelka :)
Muszel­ka :)

Kaplica zamkowa

We mnie naj­więk­szy, a wręcz histe­rycz­ny zachwyt wywo­ła­ła kapli­ca zam­ko­wa, a raczej jej nikłe pozo­sta­ło­ści. Nie potra­fię wyja­śnić tego sta­nu rze­czy, ale napraw­dę budzi we mnie nie­zwy­kłe emo­cje i stąd pew­nie na więk­szo­ści zdjęć z wypra­wy są wła­śnie jej frag­men­ty, któ­re ogra­ni­czy­łam Wam do mini­mum (oczy­wi­ście, żeby nie zamę­czyć!). Poza tym zwie­dza­jąc zamek moż­na zaba­wić się w wyszu­ki­wa­nie odbi­tych musze­lek na kamie­niach (jeju, pew­nie wyj­dę na igno­rant­kę i to się jakoś mądrze nazy­wa). Jest ich spo­ro, więc jest cze­go wypa­try­wać i jak widać na zdję­ciu, są one bar­dzo wdzięcz­nym foto­gra­ficz­nym tema­tem. Poza samy­mi ruina­mi w dobrą pogo­dę moż­na podzi­wiać odle­głą gór­ską pano­ra­mę, a tak­że nie­co poopa­lać się na zie­lo­nym tere­nie dziedzińca.

Moje góry widziane przez okulary przeciwsłoneczne :)
Moje góry widzia­ne przez oku­la­ry przeciwsłoneczne :)

Miej­sce oczy­wi­ście pole­cam odwie­dzić, cho­ciaż sezon wyciecz­ko­wy już się zakoń­czył, więc zoba­cze­nie zam­ku pew­nie będzie moż­li­we dopie­ro na wio­snę. W tym roku moż­li­we to było tyl­ko w week­en­dy, więc ruch był spo­ry, ale nie prze­szka­dza­ło to w eks­plo­ro­wa­niu ruin. Na stro­nie inter­ne­to­wej zam­ku moż­na zapo­znać się z hipo­te­tycz­ny­mi rekon­struk­cja­mi budowli.

Wpis ten powstał przy współ­pra­cy z por­ta­lem KobiecePorady.pl.