Ostat­nio wybra­łam się do klasz­to­ru, któ­ry swą archi­tek­tu­rą zauro­czył mnie nie­zwy­kle. Jest to kolej­ny klasz­tor z regu­łą św. Bene­dyk­ta, któ­ry uda­ło mi się odwie­dzić w tym roku (pierw­szym był męski klasz­tor bene­dyk­ty­nów w Tyń­cu). Co praw­da musia­łam wstać o 7.30, co jest dla mnie porą, któ­ra powin­na być środ­kiem nocy. Zmar­z­łam potwor­nie (dzień wcze­śniej widzia­łam już pierw­szy śnieg, któ­ry moc­no mnie prze­ra­ził), ale moż­li­wość spa­ce­ro­wa­nia po stry­chu była bez­cen­na i war­ta poświę­ce­nia kil­ku godzin snu!

Opac­two w Sta­niąt­kach jest naj­star­szym klasz­to­rem bene­dyk­ty­nek w Pol­sce, któ­ry dzia­ła nie­prze­rwa­nie odkąd powstał, czy­li od XIII wie­ku. Powstał z fun­da­cji Kle­men­sa Jak­sy dla jego cór­ki, Wizen­ny, któ­ra była mnisz­ką. Jak­sa upo­sa­żył cały klasz­tor, któ­re­go tere­ny były bar­dzo roz­le­głe. Kościół zacho­wał się w nie­zmie­nio­nej, wcze­sno­go­tyc­kiej for­mie halo­wej po dzień dzi­siej­szy, cho­ciaż ma baro­ko­wy wystrój i wypo­sa­że­nie. Budy­nek klasz­tor­ny nato­miast był prze­bu­do­wa­ny wie­le razy, co wią­za­ło się z tym, że miej­sce to musia­ło być cią­gle dosto­so­wy­wa­ne do potrzeb sióstr.

Uda­ło mi się zwie­dzić zarów­no kościół jak i klasz­tor dość dokład­nie, co radu­je mnie nie­sa­mo­wi­cie. Widzia­łam nawet fan­ta­stycz­ną więź­bę dacho­wą, a tak­że skle­pie­nia od góry. Dosta­łam też pre­zent pod posta­cią kalen­da­rza na rok 2015 ze zdję­cia­mi róż­nych obiek­tów ze Sta­nią­tek. Trud­no zebrać myśli, gdyż zbio­ry są potęż­ne i okre­śle­nie, co naj­bar­dziej mi się podo­ba­ło, jest w tej chwi­li cięż­kie. Ale mogę powie­dzieć, że moją szcze­gól­ną uwa­gę zwró­ci­ły księ­gi, gotyc­ki kru­cy­fiks, a tak­że ory­gi­nal­na posadz­ka, któ­ra zacho­wa­ła się w ilo­ści kil­ku płytek.

DSCF1651

DSCF1483

DSCF1492

DSCF1491

DSCF1485

DSCF1500

DSCF1528

DSCF1535

DSCF1548

DSCF1552

Clipboard02

DSCF1578

DSCF1603

Clipboard01

DSCF1620

DSCF1622

DSCF1635

Prze­pra­szam za ilość zdjęć, któ­re bar­dzo sta­ra­łam się wyse­lek­cjo­no­wać, a i tak wyszła ich sza­lo­na ilość. Sio­stry, poza tym, że są nie­zwy­kle uprzej­me i sko­re do współ­pra­cy, pie­ką fan­ta­stycz­ne cia­stecz­ka, któ­re moż­na u nich zaku­pić. I pew­nie dostęp­ne są tak­że w Tyń­cu, gdzie kie­dyś widzia­łam ich baza­rek. Mają tak­że potęż­ne zbio­ry malar­stwa, któ­re ze wzglę­du na brak miej­sca do eks­po­zy­cji, wiszą w kory­ta­rzach klasz­to­ru za klau­zu­rą. Pole­cam odwie­dzi­ny, zwłasz­cza, że jeśli ktoś jest z Kra­ko­wa, bądź oko­lic, dro­ga nie jest dale­ka. A ser­ce drgnę­ło nie jeden raz!