Pewien czas temu Metropolitan Museum zrobiło coś cudownego, czym wywołało wielki entuzjazm w moim sercu. Okazało się, iż postanowili oni udostępnić swoje książki (w tym jedną, której bohaterem jest van Gogh) w internecie całkiem za darmo. Dzięki temu można całkiem legalnie pobrać pdf z interesującą nas pozycją i rozkoszować się jego zawartością do woli, a zapewniam, że jest w czym wybierać. Ja zachomikowałam sobie tylko 30 pozycji, ale zamierzam niedługo ponownie przeszukać listę i wtedy jestem przekonana, że moje zbiory się powiększą.
Przechodząc jednak do rzeczy — jedna z dostępnych książek traktuje o rysunkach wspominanego już wielokrotnie na Gabunzlu Vincenta van Gogha. Kilka razy wspominałam już, że kiedyś niekoniecznie byłam miłośniczką jego malarstwa, natomiast rysunki zawsze wielbiłam. Zresztą, wszelkie rysunki wielkich mistrzów są w pewnym rodzaju moim historyczno-sztucznym fetyszem.
Vincent van Gogh. The drawnings, bo tak nazywa się książka, zawiera zbiór grafik artysty oraz jest bogato okraszona tekstem, w który, przyznam się szczerze, się nie wczytywałam. Za to bogata kolekcja rysunków (nazwijmy to umownie, bo są tam również akwarele itd.) trafiła wprost do mojego serduszka, które jest niezwykle pojemne. Pomyślałam, że warto byłoby się ową miłością podzielić, gdyż mam wrażenie, że ‘warsztatowość’ artystów nie jest tematem zbyt eksploatowanym. Szkoda, bo przecież takie rzeczy są podstawą wszelkich arcydzieł plastyki.
Wszystkie reprodukcje poniżej pochodzą z owej książki.
Wiejska droga,
wiosna 1882
Grafika ta pochodzi z czasów gdy van Gogh przebywał jeszcze w Holandii i ukazuje krajobraz nieopodal Hagi. Jest to rysunek ukazujący stosunkowo wczesną twórczość malarza, ale wedle mojej opinii z łatwością można rozpoznać jego rękę, choć oczywiście nie jest to jeszcze ten Vincent, który jest tak szalenie charakterystyczny i rozpoznawalny na pierwszy rzut oka.
Przycięte brzozy,
Marzec 1884
Jak można zauważyć w całej twórczości van Gogha, lubił on drzewa. To bardzo dobrze, bo naturę należy szanować! Lubił szczególnie drzewa przycięte, co widać na załączonym powyżej obrazku. Owe brzozy są również częścią holenderskiego krajobrazu (ze sztafażem!), choć nie wiem czy w dzisiejszych okolicznościach i panującym klimacie politycznym w Polsce bezpiecznie jest wrzucać obrazki zuchwałych brzóz ;)
Zimowy ogród,
Marzec 1884
Obrazek pochodzący z tego samego czasu, co wspomniane brzozy. Tak na potwierdzenie mojej tezy o tym, że van Gogh drzewa miłował. Przedstawiony krajobraz to ogród ojca Vincenta z sylwetką starej wieży majaczącej w tle. Artysta pisał wiele listów, zwłaszcza do swojego brata, Theo. Sporo z owych listów się zachowało, co jest cudowne, bowiem można z nich zdobyć wiele informacji na temat chociażby cyklu ogrodowego, z którego pochodzi powyższy rysunek.
Domy z dachami krytymi strzechą,
Marzec 1884
Przepraszam za mnogość rysunków z jednego okresu, ale jakoś nie potrafiłam się powstrzymać. Bardzo mnie zachwyciły i gdybym mogła (oraz miałoby to jakikolwiek sens), wrzuciłabym każdy jeden. Wiem jednak, że nie należy w życiu przesadzać, dlatego, choć serce podpowiada inaczej, nie zasypię Was milionem obrazków. Powyższy szkic (również z drzewami!) van Gogh posłał listem Anthonowi van Rappard, holenderskiemu malarzowi. Ich czteroletnią przyjaźń zakończył list Rapparda, w którym ośmielił się skrytykować litografię Jedzący ziemniaki. Śledząc życiorys van Gogha nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż był on osobą niezwykle chimeryczną ;). Tego typu chaty uwiecznione przez Vincenta prezentowałam już we wpisie o chmurach.
Dyskobol,
Luty 1886
Powyższy rysunek różni się od pozostałych prac tutaj, bowiem pokazuje to, czego zwykle się nie pokazuje. Dzieła akademickie artystów. Vincent van Gogh w 1885 roku przeniósł się z Nuenen do Amsterdamu, gdzie, pomimo swej niechęci do akademickiego kształcenia, wstąpił do Akademii Sztuk Pięknych. Porzucił ją jednak już rok później, między innymi przez to, że na Akademii wykonywano studia rysunkowe z gipsowych modeli (co złościło Vincenta, bo on chciał żywych). W swych listach wspominał o wielu szkicach przedstawiających różne antyczne rzeźby, jednakże zachował się jedynie Dyskobol (rzeźbiarskie dzieło Myrona).
Siedząca dziewczynka i Wenus,
Październik 1886 — Styczeń 1887
Po nieudanej przygodzie z Akademią w Antwerpii, Vincent van Gogh wyjechał do Paryża. Obydwa rysunki powstały w studio Fernanda Cormona i wykonane zostały jeden z żywego modela, co zresztą widoczne jest już na pierwszy rzut oka w postaci dziewczynki, drugi z gipsowego odlewu. Fernand Cormon był francuskim akademikiem oraz profesorem École des Beaux-Arts, u którego van Gogh pobierał nauki.
Autoportret,
Styczeń — Czerwiec 1887
Owe główki przedstawiają chyba to, z czego najbardziej, poza słonecznikami, van Gogh jest znany. Autoportrety artysty są bardzo popularne i nie jest to dziwne, bowiem są niezwykle interesujące. Powyższe studium prawdopodobnie powstało na potrzeby autoportretu eksponowanego w The Art Institute w Chicago.
Park w Place Lamartine,
Marzec 1888
Widok Arles z Montmajour,
ok. 27–29 maja 1888
W roku 1888 van Gogh przeniósł się z Paryża do Arles w Prowansji. O epizodzie tym pisałam już przy okazji obrazu Pszenica i kruki. Właśnie podczas pobytu tamże miała miejsce słynna awantura z odciętym uchem i Gauguinem. W listach do Theo, pisał, że wykonał cykl obrazów namalowanych tuszem, bowiem generowało to mniejsze koszty niż tradycyjne olejne malarstwo. Zwierzał się również, że nie potrafi przestać pracować. Wykonał szereg przedstawień krajobrazowych, bardzo wdzięcznych w swej formie, które już bardziej wskazują na charakterystyczny styl van Gogha.
Dwie chaty w Saintes-Maries-de-la-Mer,
30 maja — 5 czerwca 1888
Łodzie na morzu w Saintes-Maries-de-la-Mer, dwa krajobrazy,
ok. 7 czerwca 1888
Łodzie na morzu w Saintes-Maries-de-la-Mer (dla Émile Bernarda),
połowa lipca 1888
W czasie gdy van Gogh przebywał na południu Francji, odwiedził nadmorski kurort Saintes-Maries-de-la-Mer. Podczas pobytu trwającego od 30 maja do 5 czerwca 1888 r. stworzył wiele rysunków przedstawiających chaty oraz rybackie łodzie. Na podstawie owych wizualnych notatek namalował obrazy olejne. W tym czasie van Gogh był pod wielkim wrażeniem kolekcjonowanych przez niego drzeworytów japońskich ukiyo‑e, co widoczne jest w szkicach pochodzących z tego okresu. Szczególnie interesujący jest drugi szkic, gdzie artysta podpisał poszczególne pola kolorami. Kolejny podejmuje ten sam temat. Z zapisków tych (i jeszcze kilku kolejnych) powstał obraz o tym samym tytule, czyli Łodzie na morzu w Saintes-Maries-de-la-Mer, który obecnie przechowywany jest w moskiewskim Muzeum Sztuk Pięknych im. Puszkina.
Łodzie rybackie na plaży w Saintes-Maries-de-la-Mer,
ok. 4 czerwca 1888
Powyższy szkic również posłużył jako inspiracja do obrazu olejnego. Dodatkowo, van Gogh stworzył akwarelę ujmującą ten sam kadr.
Zbiory w Prowansji,
ok. 12 czerwca 1888
Siewca,
ok. 17 czerwca 1888
Nie znam się na rolniczym kalendarzu roku, ale po powrocie z nadmorskiego kurortu do Arles, van Gogh rozpoczął uwiecznianie na swych szkicach wszelakich zbiorów, a następnie snopków siana i siewców. Szkice są bardzo radosne oraz niezwykle lekkie w odbiorze. Ot, wiejska sielanka. Ze zbiorów w Prowansji Vincent stworzył olejny obraz o tym samym tytule. Jeśli chodzi o drugi szkic, to mam wątpliwość czy można go tak w ogóle nazwać, bowiem jak widać na załączonym obrazku, jest to po prostu list z umieszczonym weń rysunkiem siewcy. Van Gogh namalował obraz, który kompozycyjnie z grubsza zgadza się z owym ‘ozdobnikiem’ korespondencji zaadresowanej do Johna Russella, australijskiego impresjonisty.
Narożnik ogrodu przy Place Lamartine,
ok. 31 lipca — 3 sierpnia 1888
Narożnik ogrodu przy Place Lamartine to szkic, który również powstał dla wspomnianego Johna Russella. Jak wspominał Vincent w liście do Theo, obraz ma w sobie coś w rodzaju japońskiego powietrza. Dla mnie przede wszystkim jest bardzo przestrzenny, a takie szkice zachwycają mnie w sposób szczególny.
Taras kawiarni w nocy,
Wrzesień 1888
Taras kawiarni w nocy — tego widoku nie trzeba przedstawiać, jeśli ktoś choć trochę pasjonuje się van Goghiem, bądź po prostu zgłębiał nieco historię sztuki. Jest to szkic do najsłynniejszego, zaraz oczywiście po Słonecznikach, obrazu o tym samym tytule (który po angielsku jest bardziej wybujały). Inscenizacja owej kawiarni istnieje tam po dzisiaj i co zrozumiałe, jest atrakcją turystyczną. Vincent pisał w liście do swojej siostry, Wilhelminy, tak:
W tych dniach pochłaniała mnie praca nad nowym obrazem przedstawiającym nocną kawiarnię na zewnątrz. Na tarasie widać małe sylwetki ludzi coś popijających. Ogromna, żółta latarnia oświetla taras, fasadę, chodnik, a nawet rzuca światło na bruk ulicy, który nabiera przez to różowo-fioletowego połysku. Ciemnoniebieskie lub fioletowe szczyty domów są niczym niknąca w oddali droga pod błękitnym niebem usianym gwiazdami, przed nimi zielone drzewo. Masz tu nocne malowidło bez czerni, tylko z pięknym błękitem, fioletem i zielenią, a w tym otoczeniu oświetlona, siarkowożółta i cytrynowozielona przestrzeń. Bawi mnie niezmiernie malowanie nocy prosto z marszu. Normalnie obraz szkicuje się i maluje w świetle dnia. Ale ja lubię malować rzecz od razu. To prawda, że w ciemności możesz wziąć błękit za zieleń, blady fiolet za różowy fiolet, kiedy jest trudno odróżnić odcień. Ale to jest jedyny sposób, żeby uwolnić się od naszej konwencjonalnej nocy z jej słabym, bladym, białawym światłem, kiedy nawet zwykła świeczka daje takie bogactwo żółtych i pomarańczowych odcieni.
Słońce ponad ogrodzonym polem,
Ostatni tydzień maja — pierwszy tydzień czerwca 1889
Vincent van Gogh z czasem zaczął podupadać na zdrowiu psychicznym, popadł w paranoję i tak dalej. Z tego powodu w 1889 roku wyjechał do Saint-Rémy, gdzie podjął leczenie psychiatryczne. Tam też dokonał swojego żywota rok później. Co ciekawe, doczytałam ostatnio, że niekoniecznie popełnił samobójstwo, a być może był to nieszczęśliwy wypadek w wyniku alkoholowej libacji. Powyższy szkic jednak z libacjami wspólnego nie ma, przedstawia natomiast piękne słońce, od którego rozchodzą się promienie, widok z okna van Gogha w rzeczonym Saint-Rémy.
Zrobiła się z tego mała chronologiczna opowieść o dziejach Vincenta, ale mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :) Polecam serdecznie zgłębić się w książkę dostępną w podanym wcześniej linku, bo naprawdę warto. Tak, jak wspominałam, nie wrzucałam tutaj wszystkiego, a tylko subiektywnie wybrane dzieła, bowiem jest ich naprawdę ogrom.
Dziekuje za podzielenie sie nim!
My pleasure! :3
Przepiękne rysunki!