Jako że szklana spuścizna, którą dostałam od babci, zaczęła być dla mnie niewystarczająca, zaczęłam nabywać nowości drogą kupna. Niektóre dostałam w prezencie i tak jakoś tego wszystkiego jest nagle więcej. Miejsce do ekspozycji kurczy się przez to proporcjonalnie do cierpliwości mojego narzeczonego, chociaż trzeba mu przyznać, że zamontował mi piękną mini-witrynkę na moje szkła!
Część nowości pokazywałam już na facebooku i instagramie, więc jeśli ktoś śledzi tam moje poczynania, już je zna.
Rotterdam reaktywacja
Wśród świeżego szklanego narybku są rzeczy z serii wspominanych w dwóch poprzednich wpisach. Między innymi do takowych należą wazony Rotterdam projektu Bogdana Kupczyka z Huty Szkła Artystycznego Staszic (oddziału HSG Ząbkowice). W skład mojej kolekcji weszły dwa kolejne, więc łącznie mam już ich cztery, co mnie ogromnie cieszy. Zwłaszcza, że rozalinowy jest mały, a zatem różni się formą od poprzednich. Ma jedną wadę, ale jest niemal niezauważalna, co raduje mnie tym bardziej, bo zapłaciłam za niego jedyne 10 PLN. Drugi, kobaltowy, kupiłam przez internet i bardzo drżałam o jego bezpieczeństwo, niemniej przyszedł zapakowany w taki sposób, że nawet zrzucenie bomby atomowej nie dałoby rady go rozbić.
Nieco martwi mnie moja narastająca obsesja względem tych wazonów, ale nie umiem się im oprzeć, więc ciągle rozglądam się tu i tam za kolejnymi egzemplarzami. Polowałam raz nawet na zielony, ale łowy zakończyły się fiaskiem.
Kura again
Kury, którą pokażę, nie ma już ze mną, bo kupiłam ją tylko pod warunkiem, że pójdzie dalej w świat. Przed wysłaniem jej do nowego domu zrobiłam jednak tak uroczą sesję zdjęciową, że nie mogę się opanować i muszę ją tutaj pokazać. Jest to największy rozmiar z produkowanych przez HSG Ząbkowice. Innym razem pokazywałam średnią, należącą do mojej mamy. W katalogu pressglass z 1971 roku znajduje się akurat ta największa.
Łańcuszki girlandowe kształtów odmiennych
Oponuję przed nazywaniem tego wzoru girlandami, ale wiem, że niektórzy tak czynią. W katalogu pressglass, gdzie znajdują się wyroby HSG “Ząbkowice” nazwany on został nr 2239 i niech tak będzie. Pisząc o moich zbiorach w notce Huta Ząbkowice pokazywałam płaską paterę z wywiniętym brzegiem. Poprzedniej niedzieli udałam się na starocie pod Halą Targową w Krakowie i wypatrzyłam owocarkę o tym samym wzorze i kolorze. Oczywiście musiałam ją kupić i jestem teraz dumną posiadaczką szklanych bliźniąt dwujajowych. W celu udokumentowania ich razem porwałam się nawet na zrobienie z nich wieży, co było szalonym pomysłem, którego realizacja przebiegła jednak bezpiecznie i żadne szkło nie ucierpiało.
Migdały gabarytów różnych
O Migdałach projektu Eryki Trzewik-Drost wspominałam już przy okazji cukiernicy na nóżce. Traf chciał, że podczas zimowej wędrówki pod dopiero co wspominaną Halę Targową natknęłam się na owocarkę o tym samym zdobieniu. Zakupiłam ją i tym samym mam komplet. Jest to także moja czwarta owocarka na nóżce. Brawo ja!
Miss Wanda
Wanda to popielniczka, która jest całkowitym novum w mojej kolekcji. Po pierwsze to jedyne szkło o takiej ślicznej barwie jakie posiadam, po drugie nie mam żadnej innej Wandy. Uratowana została od czynnego używania zgodnie z przeznaczeniem i podmieniona na krośnieńską, bardzo stylową czarnulkę. Najpierw wymagała intensywnego namaczania ciepłą wodą i środkami do usuwania kamienia (by pozbyć się nagromadzonego pyłu papierosowego, czy jak też może się owo obrzydlistwo nazywać), a następnie kąpieli w zmywarce. Później okazało się, że znajdują się na niej odrobinki farby, bo brała udział w generalnym remoncie. Aż dziw, że jest cała! Oczywiście jest to wyrób HSG “Ząbkowice”. Dodatkowo znajdziemy go w katalogu huty z 1971 roku, stąd znana jest jego nazwa, wymiary, waga oraz informacja, że była ręcznie formowana.
Prądniczanki kilkubarwne
W tym momencie następuje przełamanie, pewnie nudnego już, ząbkowickiego schematu. Pojawiają się trzy tajemnicze piękności, które szybko okazują się być wyrobami krakowskiej huty szkła Prądniczanka. Owe prądniczanki dostałam od kolegi Arka z Wrocławia (którego z tego miejsca serdecznie pozdrawiam!), więc można powiedzieć, że wróciły do swojej małej ojczyzny z odległych krain (zwłaszcza, że mieszkam w okolicy Prądnika). Byłyby jak Atomówki, gdyby nie fakt, że jeden wazonik jest miodowy, a nie różowy (przynajmniej pasuje do włosów Bójki).
Brzydkie kaczątko Laura
Jest taka piosenka formacji Toples, której refren głosi: Nie da ci tego ojciec, nie da ci tego matka, co może dać ci dzisiaj najbliższa sąsiadka. I choć brzmi to absurdalnie, w przypadku wazonu z huty Laura w Tarnowie tak właśnie się zdarzyło! Pewnego dnia napisała do mnie Natalia (super pozdro!) i spytała czy chcę wazon, który ma na zbyciu, bo wie, że mam dużo szkieł. Wazon wkrótce zamieszkał razem z moimi Rotterdamami, bowiem pasuje do nich gabarytowo. Jest on bardzo piękny i niezmiennie zachwyca mnie jego barwa.
Dla skali poniżej zdjęcie tarnowskiego olbrzyma w porównaniu z prądniczankowymi maleństwami.
Tajemniczy dzbanuszek
Dzbanuszek to dla mnie prawdziwa tajemnica. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia co to, choć podejrzewam oczywiście Ząbkowice. Pewności nie mam żadnej, więc wymądrzać się nie będę. Kupiłam go w szale szklanych zakupów, bo mi się bardzo spodobał. Zdobi moją witrynkę, gdzie muszę wprowadzić trochę porządku, bo robi się w niej mała graciarnia.
I tak właśnie prezentują się moje nowe nabytki. Nie jest ich wiele, ale nie gromadzę ich jakoś intensywnie. Jak to mawiają: grosz do grosza… Kiedyś pewnie się uzbiera ładna kolekcja, której zalążek już mam!
Dzień dobry. Poszukiwałam wiadomości na temat szkła z Ząbkowic — i tak trafiłam na Pani blog. Zielony dzbanuszek “tajemniczy’ musi być seryjny . Ja mam takowy miodowy, w zasobach podeszłej wiekiem kuzynki też jest żółto-miodowy. Mam też puchar ‑owocarkę, ktorej pochodzenia nie jestem pewna. Coś podobnego do “migdałow”, ale wzorek łąki: jakies trawki, robaczki. Przeźroczysta. nie wiem, gdzie to można sprawdzić. Wiem, że teraz będę zwracać uwagę na szkło. Tyle takiego widywało się za czasów siermiężnych — wazony Asteroid walały się po każdym biurze. Popielnice szklane mieściły stosy niedopałków w dyrektorskich gabonetach. A teraz, proszę — rarytasy takie. Oczywiście zgadzam się, że mieliśmy wybitnych projektantów.
Ewa Wójcik
Cudne szkiełka. Zwłaszcza turkusowa pradniczanka mnie urzekła… Poszukiwana,nie dostępna dla mojej kolekcji. Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję za miłe słowa i również przesyłam pozdrowienia! :)
Bardzo się cieszę że znalazłam pani blogKilka lat temu miałam taką cukiernicze CE niestety została stłuczona przez moją córeczkę Dzięki pani wiem że muszę szukać migdała ?
Bardzo Pani dziękuję za miłe słowa i trzymam kciuki za odnalezienie nowych, pięknych migdałów :)
Świetny blog. Dziękuję!
To ja dziękuję i cieszę się, że się podoba :)