Rany, w końcu postanowiłam się ogarnąć. Wybaczcie tę przerwę ogromnie wielką, ale spowodowana ona była pożarciem mojej duszy przez League of Legends oraz ogólnie pojętymi wakacjami. Będąc w klimacie upałów, które przynajmniej u mnie właśnie ustąpiły, chciałam naskrobać kilka słów o barcelońskim kościele Santa Maria del Mar.
Pierwsza wzmianka na temat tej budowli pochodzi z 998 roku, jednak do jego powstania doszło dopiero dwa i pół/trzy stulecia później. 25 marca 1329 roku pod jego budowę kamień węgielny położył król Aragonii Alfons IV. Najwspanialsze w tej świątyni jest to, że zachowała niemal niezmienną formę od czasów jej wybudowania (nie mam na myśli wyposażenia, tylko bryłę). Jedynie w XIX w. dobudowano Kaplicę Najświętszego Sakramentu.
Jest to przepiękna bazylika z trzema nawami, która posiada szerokie obejście prezbiterium. Jej prostota robi tak ogromne wrażenie, że wchodząc tam prawie zemdlałam — ale to moja ogólna przypadłość, jak widzę coś, co szalenie mi się podoba. Wikipedia mówi, że kościół tę prostotę zawdzięcza pożarowi w 1936 roku, który pozbawił go niemal całej dekoracji.
Barcelona głównie zachwyciła mnie swoimi wąskimi uliczkami i niewielką przestrzenią między budynkami. W tym wypadku trochę mnie to rozzłościło, ponieważ nie mogłam zrobić zdjęcia, które ukazałoby w całości fasadę świątyni. Przyuważyłam w googlach, że niektórym ludziom się tu udało. Podzielę się też kilkoma swoimi fotografiami (niestety bardzo skromną ilością, bo w praktycznie każde zdjęcie z wnętrza jest bardzo nieostre :( ). Oczywiście jak będziecie mieć okazję, to zachęcam ogromnie do odwiedzenia — tak jak i muzeum Picassa, które znajduje się tuż za rogiem i na pewno jest bardzo wspaniałe (ja nie zdążyłam zwiedzić).



Bazylika tłumnie odwiedzana jest przez turystów i nie należy się temu dziwić, bo nawet z samych fotografii można wywnioskować, że to bardzo piękne dzieło architektoniczne. Gdybym miała okazję, wróciłabym tam jeszcze z dziesięć razy… Tyle, że tym razem uposażona w lepszy aparat, albo chociaż statyw, żeby zrobić ostre zdjęcia. Minusem zwiedzania dużych wnętrz w ciepłych krajach jest panująca tam ogromna duchota, lecz w tym przypadku starano się jakoś temu zaradzić — wszędzie porozstawiane były wentylatory.
Gabonie bierz się do roboty, wakacji jeszcze miesiąc, ale pisz tutaj cos:>