Dziś będzie o rzeź­bie, któ­ra była moją ulu­bio­ną jako chy­ba jed­na z pierw­szych (a u mnie gusta się zmie­nia­ją bar­dzo czę­sto :)). Nim pozna­łam Ber­ni­nie­go i innych mistrzów, zachwy­ci­ło mnie to dzie­ło Anto­nio Cano­vy, zaty­tu­owa­ne Amor i Psy­che. Ci wszy­scy, któ­rzy czy­ta­li Ludzi Bez­dom­nych Żerom­skie­go, być może koja­rzą je m.in. z począt­ku tej powie­ści, gdy mło­dy dok­tor Judym spa­ce­ru­je po Luw­rze w towa­rzy­stwie pani Nie­wadz­kiej i jej wnuczek.

Rzeź­ba ta powsta­ła w trzech wer­sjach, któ­re dziś eks­po­no­wa­ne są w róż­nych miej­scach. Pierw­sza, wyko­na­na w latach 1787–93, znaj­du­je się po dzień dzi­siej­szy w pary­skim Luw­rze, dru­ga w Ermi­ta­żu w Sankt Peters­bur­gu, nato­miast trze­cia, wyko­na­na z gip­su, w Metro­po­li­tan Museum of Art w Nowym Jorku.

Temat rzeź­by zaczerp­nię­ty został z Meta­mor­foz Apu­le­ju­sza. Afro­dy­ta, zazdro­sna o uro­dę zie­mian­ki, naka­za­ła swo­je­mu syno­wi, by roz­ko­chał ją w naj­brzyd­szym z męż­czyzn. Pole­ce­nie jej nie zosta­ło wyko­na­ne, ponie­waż Amor zako­chał się w Psy­che. Przy­cho­dził do niej każ­dej nocy. Jed­nak był jeden waru­nek, któ­ry kobie­ta musia­ła speł­nić by nie stra­cić go na zawsze. Mia­no­wi­cie, nie mogła ona ujrzeć obli­cza Amo­ra. Cano­va uka­zu­je w rzeź­bie moment, gdy mło­dy bóg przy­cho­dzi do niej i budzi ją swo­im pocałunkiem.

Przede wszyst­kim war­to zwró­cić uwa­gę na nie­zwy­kłą sub­tel­ność z jaką rzeź­biarz przed­sta­wił parę kochan­ków. Nie­sa­mo­wi­ty spo­sób odda­nia emo­cji i miło­ści, któ­ra obec­na jest mię­dzy mło­dym bogiem, a dziew­czy­ną, budzi wiel­ki podziw.

http://musee.louvre.fr/oal/psyche/img/fond01_02.jpg
http://musee.louvre.fr/oal/psyche/img/fond04_03b.jpg
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b7/Zoom_AntonioCanova_PsycheRevivedByCupidsKiss.JPG
http://chongstudios.files.wordpress.com/2011/07/dsc_7480‑4.jpg

Anto­nio Cano­va był czo­ło­wym rzeź­bia­rzem XVIII wie­ku. Two­rzył swo­je dzie­ła w duchu neo­kla­sycz­nym. Pocho­dził z Włoch. Uro­dził się w 1757 roku w Possa­gno, w rodzi­nie kamie­nia­rzy, dzię­ki cze­mu nauczył się już w bar­dzo mło­dym wie­ku obra­biać kamień. Póź­niej stu­dio­wał sztu­kę antycz­ną, co bar­dzo wyraź­ne jest w jego sztu­ce. Pra­co­wał rów­nież na zamó­wie­nie Napoleona.

Oczy­wi­ście mi, czło­wie­ko­wi total­nie nie­świa­to­we­mu, dzie­ło to zna­ne jest jedy­nie z foto­gra­fii. Luwr jed­nak stoi otwo­rem, z tego co mi wia­do­mo, pie­niąż­ków za wstęp nie chcą. Przy­naj­mniej od stu­den­tów. Może kie­dyś mi się uda wybrać i zoba­czyć to oraz wie­le innych wspaniałości!