Od kie­dy miesz­kam na wsi, abso­lut­nie osza­la­łam na punk­cie kur. Obec­nie sta­do liczy czte­ry kury i kogu­ta, Glo­rię, Usię, Fri­dę, Lucyn­kę i Gniew­ka. Być może wkrót­ce się powięk­szy, ale kto to wie! Te wspa­nia­łe stwo­rze­nia zain­spi­ro­wa­ły mnie do popeł­nie­nia niniej­sze­go wpi­su, co też z przy­jem­no­ścią czynię!

Moje poszu­ki­wa­nia dzieł sztu­ki zwią­za­nych z tymi pta­ka­mi roz­po­czę­łam od przej­rze­nia kata­lo­gów muze­al­nych Muzeum Naro­do­we­go w Kra­ko­wie i Muzeum Naro­do­we­go w War­sza­wie. To w zasa­dzie wystar­czy­ło, aby zna­leźć aż nad­to przy­kła­dów. Jeśli śle­dzi­cie moje­go blo­ga regu­lar­nie, wie­cie, że mam pro­blem z selek­cją, dla­te­go tutaj też będzie spo­ro obraz­ków do oglą­da­nia! O kurach nie malo­wa­nych, lecz szkla­nych pisa­łam spo­ro na temat szkieł, któ­re wypro­du­ko­wa­ła Huta Ząb­ko­wi­ce. Sko­ro zatem jeste­śmy przy rze­mio­śle… Nie odchodź­my od tego tema­tu daleko.

Władysław Łuszczkiewicz, Ofiarowanie kura Bractwu Strzeleckiemu

ok. 1872

Ofiarowanie kura Bractwu Kurkowemu
Muzeum Naro­do­we w Kra­ko­wie; www.zbiory.mnk.pl ;MNK II-a-66;;fot. Pra­cow­nia Foto­gra­ficz­na MNK

Mia­ło być rze­mio­sło, a jest malar­stwo. Jak to? Ano, tak to — na tym obra­zie Łuszcz­kie­wicz przed­sta­wił moment prze­ka­za­nia przez kró­la Zyg­mun­ta Augu­sta srebr­ne­go kura Brac­twu Kur­ko­we­mu. Brac­twa Kur­ko­we w Pol­sce powsta­ły na prze­ło­mie XIII i XIV wie­ku. Tego typu orga­ni­za­cje sku­pia­ły miesz­czan, któ­rzy uczy­li się posłu­gi­wa­nia bro­nią, by w razie zagro­że­nia w mie­ście móc go bronić.

Brac­two Kur­ko­we w Kra­ko­wie dzia­ła do dzi­siaj, nato­miast jego cha­rak­ter uległ zmia­nie i nikt już niko­go nie zobo­wią­zu­je do obro­ny Kra­ko­wa przed najeźdź­ca­mi. Został jed­nak zwy­czaj corocz­nych kon­kur­sów na kró­la kur­ko­we­go, któ­ry pole­ga na ustrze­le­niu kura. Kur oczy­wi­ście nie jest ani żywy, ani srebr­ny. Ten srebr­ny, któ­ry arty­sta nama­lo­wał, to bar­dzo cen­ne dzie­ło sztu­ki, o któ­rym zresz­tą nie­gdyś pisa­łam, gdy trwa­ła wysta­wa Na wspól­nej dro­dze — Kra­ków i Buda­peszt w śre­dnio­wie­czu.

fragment obrazu Ofiarowanie kura bractwu strzeleckiemu
detal

Być może wyj­dzie moja igno­ran­cja, ale nie­któ­re dzie­ła sztu­ki tak szyb­ko prze­miesz­cza­ją się pomię­dzy róż­ny­mi muze­ami, że nie jestem w sta­nie okre­ślić, gdzie kura moż­na zoba­czyć na żywo. Praw­do­po­dob­nie, ale nie dam sobie uciąć ręki, jest w dal­szym cią­gu wła­sno­ścią Muzeum Kra­ko­wa. Jed­no trze­ba przy­znać, że to praw­dzi­we dzie­ło sztu­ki złotniczej!

Wła­dy­sław Łuszcz­kie­wicz był kra­kow­skim mala­rzem, któ­ry bar­dzo czę­sto podej­mo­wał tema­ty­kę histo­rycz­ną. Jego dzie­ła wyróż­nia nie­zwy­kła dba­łość o zgod­ność rekwi­zy­tów z przed­sta­wia­ną epo­ką. Jest to zro­zu­mia­łe, dla­te­go, że poza malar­stwem, parał się rów­nież kon­ser­wa­cją zabyt­ków i był histo­ry­kiem sztu­ki — ja znam go przede wszyst­kim wła­śnie z tej ostat­niej profesji.

Lewicki wg fotografii Beyera, Kurek srebrny Bractwa Strzeleckiego w Krakowie

2 poł. XIX w.

Muzeum Naro­do­we w Kra­ko­wie; www.zbiory.mnk.pl ;MNK III-ryc.-35916;;fot. Pra­cow­nia Foto­gra­ficz­na MNK

Powy­żej może­cie jesz­cze pooglą­dać kura, któ­re­go ktoś posta­no­wił uwiecz­nić na rysun­ku. Uwa­żam, że deta­le są odda­ne bar­dzo wier­nie. Jeśli porów­na­my sobie ten wize­ru­nek z kurem na obra­zie Łuszcz­kie­wi­cza, są nie­mal identyczne.

Leonard Strojnowski, Kobieta przy żarnach

1896

kury dziobiące ziarno na tle kobiety mielącej zboże w żarnach
Kobie­ta przy żar­nach; Stroj­now­ski, Leonard (1858–1935); 1896 (1896–00-00 — 1896–00-00); Pobra­no z sys­te­mu MUZA Muzeum Naro­do­we­go w War­sza­wie; malar­skie / far­ba / olej; wyro­by z włó­kien / tka­ni­na / płót­no; obraz: wys. 111 cm, szer. 74,5 cm, z ramą: wys. 138,5 cm, szer. 103 cm, gru­bość 9 cm; MP 1959 MNW; Wszyst­kie pra­wa zastrzeżone.

Pra­ca na wsi była nie­gdyś bar­dzo cięż­ka. Teraz kobie­ty, któ­re żyją w gospo­dar­stwach rol­nych, mają jej oczy­wi­ście rów­nież bar­dzo dużo, jed­nak wie­le uła­twia­ją róż­ne­go rodza­ju maszy­ny. W tej chwi­li mało kto wie, do cze­go w ogó­le słu­ży­ły tytu­ło­we żar­na, bo i w zasa­dzie, na co taka wie­dza? Gdy­by­ście jed­nak byli cie­ka­wi, zdra­dzę, że to urzą­dze­nie do ręcz­ne­go mie­le­nia zbo­ża. Kury lubią zbo­że i jest ono waż­nym ele­men­tem ich die­ty, więc abso­lut­nie nie dzi­wi ich obec­ność na tym obra­zie. To zwie­rzę­ta, któ­re w zale­d­wie kil­ka chwil są w sta­nie bez­błęd­nie zna­leźć coś smacz­ne­go! Nie są też samo­lub­ne, bo o swym cen­nym kuli­nar­nym zna­le­zi­sku infor­mu­ją resz­tę sta­da, tak by każ­dy był syty.

Leonard Stroj­now­ski w swo­jej twór­czo­ści bar­dzo czę­sto podej­mo­wał tema­ty­kę wiej­ską. Wśród jego dzieł znaj­dzie­my wie­le scen rodza­jo­wych z udzia­łem kobiet. Zresz­tą te nie były mu obo­jęt­ne nie tyl­ko jako model­ki czy inspi­ra­cja do kolej­nych obra­zów. Stroj­now­ski pra­co­wał bowiem jako peda­gog w pla­ców­ce Wyż­sze Kur­sy dla Kobiet im. A. Bara­niec­kie­go w Kra­ko­wie. Choć dziś edu­ka­cja bez dys­kry­mi­na­cji płcio­wej nie jest już niczym nie­zwy­kłym, w XIX wie­ku two­rze­nie pla­có­wek, w któ­rych kształ­co­no kobie­ty, było czymś rzad­ko spo­ty­ka­nym, a budzą­cym wręcz zdzi­wie­nie. Co inte­re­su­ją­ce, Wyż­sze Kur­sy dla Kobiet nie były prze­zna­czo­ne jedy­nie dla wąskiej gru­py kobiet. Do nauki przy­stą­pić moż­na było nie­za­leż­nie od wyzna­nia, wcze­śniej zdo­by­te­go wykształ­ce­nia czy pochodzenia.

Megata Kaian, Biały kogut i kura

XIX wiek

białe kury na jednolitym tle przy gałązce jałowca
Muzeum Naro­do­we w Kra­ko­wie; www.zbiory.mnk.pl ;MNK VI-8129;;fot. Jacek ŒWider­ski

Powyż­szy obraz budzi we mnie duży sen­ty­ment. Ta uro­cza para wyglą­da zupeł­nie jak moje pierw­sze kury — Bob i Bal­bin­ka. To broj­le­ry, któ­re wci­snę­ła mi (bo nie da się tego ina­czej okre­ślić) sąsiad­ka, abym zro­bi­ła z nich rosół, ale ja nie z takich, któ­rzy są w sta­nie uśmier­cić jakie­kol­wiek żywe stwo­rze­nie. Bob i Bal­bin­ka zamiesz­ka­li z nami i byli ozdo­bą ogród­ka. Nie­ste­ty Bal­bin­ka ode­szła dość wcze­śnie. Bob też już nie żyje, ale bar­dzo ich kocha­łam i nie­ustan­nie za nimi tęsknię.

Bar­dzo lubię sztu­kę japoń­ską. Mam wra­że­nie, że nie­mal w każ­dym zesta­wie­niu dzieł, jakie robię na blo­gu, znaj­du­je się coś z tego krę­gu kul­tu­ro­we­go. Popeł­ni­łam nawet kie­dyś wpis, któ­re­go boha­te­rem był Hoku­sai, jeden z moich ulu­bio­nych, ale nie cza­ruj­my się, rów­nież naj­słyn­niej­szy japoń­ski twór­ca. O auto­rze Bia­łe­go kogu­ta i kury nigdy wcze­śniej nie sły­sza­łam. Chcia­łam zna­leźć o nim jakieś infor­ma­cje, ale nie­ste­ty mi się to nie uda­ło. Powyż­szy obraz prze­cho­wy­wa­ny jest, jak łatwo się domy­ślić, w Muzeum Sztu­ki i Tech­ni­ki Japoń­skiej Mang­gha w Krakowie.

Jean Lulvès, Kura

3. ćw. XIX w.

przedstawicielka kury rasy hamburskiej z otwartym dziobem
Kura; Lulves, Jean (1833–1889); 3. ćw. XIX w. (1851–00-00 — 1875–00-00); Pobra­no z sys­te­mu MUZA Muzeum Naro­do­we­go w War­sza­wie; malar­skie / far­ba / olej; wyro­by z włó­kien / tka­ni­na / płót­no; wys. 43 cm, szer. 32 cm; M.Ob.868 MNW; Wszyst­kie pra­wa zastrzeżone.

Drób ozdob­ny to jest coś wspa­nia­łe­go! Kocham wszyst­kie kury, ale te ozdob­ne mają tak nie­sa­mo­wi­te wybar­wie­nia piór albo po pro­stu kształt, że to nie­wia­ry­god­ne. Jeże­li dobrze myślę, a wyda­je mi się, że tak, kura z obra­zu to kura ham­bur­ska. Obraz powstał w XIX wie­ku, a rasa ta powsta­ła wła­śnie w tym okre­sie. Począt­ko­wo kury te wyko­rzy­sty­wa­ne były jako nio­ski, lecz z cza­sem uzna­no, że są tak pięk­ne, iż zaczę­to je hodo­wać wyłącz­nie jako drób ozdob­ny. Nie ozna­cza to, że nie dają jajek. Po pro­stu zno­szą ich mniej w cią­gu roku. Jaja kur ham­bur­skich mają bia­łe sko­rup­ki, ale spo­tka­my rów­nież takie pta­ki, któ­re zno­szą jaj­ka w kolo­rze błę­kit­nym, zie­lo­nym czy czekoladowym.

Dla­cze­go wyda­je mi się, że mój trop w iden­ty­fi­ka­cji rasy jest wła­ści­wy? Jean Lulvès to fran­cu­sko-nie­miec­ki malarz, któ­ry w cią­gu swo­je­go życia pra­co­wał zarów­no we Fran­cji, Bel­gii, jak i Niem­czech, gdzie był inży­nie­rem. Następ­nie uczył się malar­stwa w Ber­li­nie. Póź­niej podró­żo­wał mię­dzy inny­mi do Moskwy czy Rzy­mu, ale osta­tecz­nie osiadł w sto­li­cy Nie­miec. Kury ham­bur­skie były roz­po­wszech­nio­ne w rejo­nie Morza Pół­noc­ne­go, a zatem w Bel­gii, Nider­lan­dach czy Niem­czech. Stąd moje nie­zwy­kle zaawan­so­wa­ne śledz­two pozwo­li­ło mi usta­lić, że zarów­no wygląd jak i wystę­po­wa­nie tych kur świad­czy o tym, że jest to wła­śnie ta rasa, a nie inna! Nie­zły ze mnie Sher­lock Hol­mes, prawda?

Zofia Stankiewicz, Kurczęta

1911–1913

malutkie kury odwrócone tyłem
Kur­czę­ta; Stan­kie­wicz, Zofia (1862–1955); 1911–1913 (1911–00-00 — 1913–00-00); Pobra­no z sys­te­mu MUZA Muzeum Naro­do­we­go w War­sza­wie; gra­ficz­ne / C / akwa­tin­ta, gra­ficz­ne / sucha igła, gra­ficz­ne / rulet­ka; wyro­by z włó­kien / papier; wys. 10,9 cm, szer. 15,0 cm, wys. 24,7 cm, szer. 29,1 cm; 25895 MNW; Wszyst­kie pra­wa zastrzeżone.

Sło­dycz w życiu jest obo­wiąz­ko­wa. Nie­ko­niecz­nie ta spo­żyw­cza! Małe zwie­rząt­ka są bar­dzo roz­czu­la­ją­ce i nie ina­czej jest z piskląt­ka­mi. Nie­ste­ty te nara­żo­ne są na róż­ne cho­ro­by, brak odpo­wied­nie­go dogrza­nia i inne oko­licz­no­ści, któ­re koń­czą się dla nich śmier­cią. Bar­dzo chcia­ła­bym mieć kie­dyś swo­je pisklę­ta, nato­miast jest to dla mnie, na razie dość abs­trak­cyj­ny temat. Żad­na z moich kur nie ma instynk­tu macie­rzyń­skie­go i ani myśli sia­dać na jaj­kach, by wyklu­ły się z nich takie ślicz­no­ści jak powy­żej. Inku­ba­tor to rzecz nie­zwy­kle skom­pli­ko­wa­na i jakoś mnie psy­chicz­nie na ten moment przerasta.

Zofia Stan­kie­wicz była pol­ską artyst­ką żyją­cą i two­rzą­cą na prze­ło­mie XIX i XX wie­ku, gdy w Pol­sce warun­ki edu­ka­cyj­ne dla kobiet były już bar­dziej sprzy­ja­ją­ce. Od 1904 roku porzu­ci­ła malar­stwo na rzecz gra­fi­ki. Choć jej twór­czość gra­ficz­na to głów­nie archi­tek­to­nicz­ne pej­za­że War­sza­wy, jak widać, zna­la­zło się w niej rów­nież miej­sce dla zwierzaków.

Stanisław Witkiewicz, Kura — od tyłu

1864–1915

Kura — od tyłu; Wit­kie­wicz, Sta­ni­sław (1851–1915); 1864 — 1915 (1868–00-00 — 1915–00-00); Pobra­no z sys­te­mu MUZA Muzeum Naro­do­we­go w War­sza­wie; rysun­ko­we / ołó­wek, malar­skie / far­ba / akwa­re­la; wyro­by z włó­kien / papier; wys. 9,1 cm, szer. 7,1 cm; Rys.Pol.159022/31 MNW; Wszyst­kie pra­wa zastrzeżone.

Wie­lo­krot­nie na łamach blo­ga wspo­mi­na­łam o mojej fascy­na­cji szki­ca­mi. Uwiel­biam rysun­ki stu­dyj­ne i szki­ce obra­zów. Mogła­bym wpa­try­wać się w nie godzi­na­mi. Nie dzi­wi zatem fakt, że w tym zesta­wie­niu musia­ła zna­leźć się powyż­sza pra­ca ręki Sta­ni­sła­wa Wit­kie­wi­cza. Tego pana nie trze­ba przed­sta­wiać miło­śni­kom sztu­ki zako­piań­skiej, jed­nak nie każ­dy tako­wym jest. Sta­ni­sław Wit­kie­wicz to ojciec rów­nie słyn­ne­go Sta­ni­sła­wa Igna­ce­go Wit­kie­wi­cza, sze­rzej zna­ne­go jako Wit­ka­cy. Nama­lo­wa­na przez nie­go kura to moim zda­niem kogut, ale mogę oczy­wi­ście się mylić!

Sta­ni­sław Wit­kie­wicz zna­ny jest głów­nie z obra­zów o tema­ty­ce gór­skiej, któ­rych spo­ro moż­na obej­rzeć w Sukien­ni­cach w Kra­ko­wie. Był on rów­nież popu­la­ry­za­to­rem sty­lu zako­piań­skie­go, pre­ten­du­ją­ce­go do bycia sty­lem naro­do­wym. To twór­ca wszech­stron­ny — parał się malar­stwem, kry­ty­ką arty­stycz­ną, archi­tek­tu­rą, pro­jek­to­wał rów­nież witra­że, meble. Choć nie był z uro­dze­nia zako­piań­czy­kiem i umarł dale­ko poza gra­ni­ca­mi Pol­ski, jego sil­ny zwią­zek z tym miej­scem dopro­wa­dził do tego, że po śmier­ci cia­ło Wit­kie­wi­cza spro­wa­dzo­no wła­śnie do sto­li­cy pol­skich Tatr. Jego grób może­my odwie­dzić, gdy zawi­ta­my na Pęk­so­wy Brzyzek.

Johann Joachim Kändler, Kura z kurczętami

pocz. XIX w.

kura z kurczętami - figurka z porcelany
Kura z kur­czę­ta­mi (gru­pa figu­ral­na); Koeni­gli­che Por­cel­la­in Fabri­que, Meis­sen (1710–1763), Kaen­dler, Johann Joachim (1706–1775); pocz. XIXw. (1801–00-00 — 1830–00-00); Pobra­no z sys­te­mu MUZA Muzeum Naro­do­we­go w War­sza­wie; inne / wypa­la­nie, cera­micz­ne / far­by naszkliw­ne; two­rzy­wo nie­orga­nicz­ne / cera­mi­ka / por­ce­la­na; wys. 19,7 cm, szer. 22 cm, gł. 16,5 cm; SZC 641 MNW; Wszyst­kie pra­wa zastrzeżone.

Roz­po­czę­li­śmy nie­ja­ko od rze­mio­sła, któ­re było obra­zem, a skoń­czy­my na peł­no­praw­nym rze­mio­śle. Pro­jekt tej pięk­nej kury z piskla­ka­mi powstał w XVIII wie­ku, nato­miast sam przed­miot dato­wa­ny jest na począ­tek XIX wie­ku. Wytwór­nie por­ce­la­ny czę­sto pro­du­ko­wa­ły dany wzór przez wie­le lat. Fabry­ka w Miśni jest słyn­na na cały świat i w dal­szym cią­gu wytwa­rza wyso­ko­ja­ko­ścio­we pro­duk­ty, któ­re cie­szą się dużą sła­wą na całym świe­cie. Johann Joachim Kän­dler jest rów­nież auto­rem mię­dzy inny­mi ser­wi­su koro­na­cyj­ne­go Augu­sta III Sasa (za któ­re­go pano­wa­nia powsta­ło słyn­ne powie­dze­nie Za kró­la Sasa jedz, pij i popusz­czaj pasa).

Kur­ka ta powsta­ła tak­że w wer­sji bom­bo­nie­ry, w któ­rej moż­na scho­wać róż­ne dro­bia­zgi. I choć tak inna niż ząb­ko­wic­kie kury, zachwy­ca mnie nie­zwy­kle. Tutaj nie­ste­ty nie jestem w sta­nie dokład­nie okre­ślić rasy, jaką inspi­ro­wał się twór­ca. Zapew­ne jest to jakaś czu­bat­ka, ale jaka kon­kret­nie? Trud­no powie­dzieć. Nato­miast dosko­na­le odda­ne jest to, jak kwo­ka opie­ku­je się maleń­stwa­mi. Jestem napraw­dę bar­dzo poru­szo­na, gdy na to patrzę!

 

 

Nie ukry­wam, że to nie wszyst­kie przy­kła­dy, któ­re zna­la­złam i chcia­łam tu zamie­ścić. Posta­no­wi­łam być aser­tyw­na i doko­nać jakiej­kol­wiek selek­cji. Liczę, że te przy­kła­dy się Wam spodo­ba­ły! Jeśli kury nie pod­bi­ły Waszych serc, tak jak moje­go, to mam nadzie­ję, że po tym wpi­sie zapa­ła­cie do nich cho­ciaż odro­bi­ną sym­pa­tii! W tym miej­scu pozwo­lę sobie rów­nież na odro­bi­nę auto­pro­mo­cji. Moje sta­do pre­ten­du­je do mia­na zwie­rzę­cych influ­en­ce­rów, dla­te­go, jeśli jeste­ście cie­ka­wi jego losów, może­cie śle­dzić ich poczy­na­nia na insta­gra­mo­wym pro­fi­lu kurza saga.