Kraków przełomu wieków XIX i XX odgrywa w historii mojej rodziny ważną rolę. To właśnie w tym czasie i w tym miejscu wychowywał się mój pradziadek, który był niezwykle barwną postacią. Czasami nadchodzi taki dzień, że wpadam w szał tworzenia drzewa genealogicznego, mimo że ostatnio nie mam już za wiele co tam dodawać. Dotarłam do pandemicznego muru — przejrzałam wszystkie zdigitalizowane rzeczy, a czytelnie Archiwum Narodowego w Krakowie są obecnie zamknięte. Wiele jednak w tej kwestii pomogła mi strona Szukaj w archiwach, gdzie znalazłam wiele cennych informacji. Jeśli macie podobne zainteresowania jak ja, polecam serdecznie!
Wracając jednak do sedna — podczas przeglądania wszystkich tych archiwaliów, zaczęłam się zastanawiać jak wtedy żyło się w Krakowie. Na ulicy można było minąć Wyspiańskiego, Malczewskiego czy Tadeusza Boya-Żeleńskiego! To w końcu czasy, w których powstawało wiele znakomitych dzieł — literackich, architektonicznych, rzeźbiarskich czy w końcu malarskich. Uczymy się o tym w szkołach, a przecież nasi przodkowie byli tego naocznymi świadkami. Oczywiste jest, że Kraków w XIX wieku, mimo wielu, w tym wspominanych już osobistości, wciąż był raczej miastem prowincjonalnym. Miał i wciąż ma swój niepowtarzalny klimat. Może to jest powodem, że mimo tego, tętniło w nim życie?
Kraków u schyłku XIX wieku
Kraków schyłku XIX wieku to nader interesujące miasto. Mój pradziadek urodził się w 1896 roku. W tym czasie prezydentem Krakowa był Józef Friedlein, a jego zastępcą został słynny Juliusz Leo. Zaledwie rok wcześniej działalność rozpoczęła słynna Jama Michalika, a Wyspiański malował polichromie u franciszkanów. W 1897 roku powołano do działania Towarzystwo Artystów Polskich Sztuka, którego założycielami byli m.in. Józef Chełmoński, Leon Wyczółkowski czy Teodor Axentowicz. Gdy pradziadek Wilhelm miał 3 lata, w Krakowie zmarł Juliusz Kossak, który — tak jak mój prapradziadek — pochodził z Nowego Wiśnicza. A ja chodziłam tam do szkoły, nic wcześniej o tym nie wiedząc. Los jest przewrotny, prawda?
Co było później? W 1900 roku miało miejsce słynne wesele Lucjana Rydla i Jadwigi Mikołajczykówny, na podstawie którego powstał dramat Stanisława Wyspiańskiego. Kraków przełomu wieków był niezwykle intrygującym miejscem, a świadomość, że wszystko to mogło być oglądane przez moich przodków na własne oczy, jest niezwykle fascynująca!
Wiem jednak, że nie przybyliście tu czytać moje przydługie wywody, a raczej obejrzeć trochę sztuki. Dlatego przejdę do pokazania kilku dzieł obrazujących Kraków przełomu wieków.
Artyści Krakowa przełomu wieków — Stanisław Wyspiański
Stanisław Wyspiański był niewątpliwie jedną z ważniejszych postaci ówczesnego Krakowa. Bardzo szybko się rozwijał nie tylko w dziedzinie plastyki, ale również literatury. Chętnie portretował Kraków i miał duży wpływ na jego obecny kształt. Wiele dzieł tego artysty znajdziemy bowiem również w architekturze miasta, a konkretniej, w jej wystroju.
Widok na kopiec Kościuszki, szary dzień
1905

Jednym z bardzo słynnych cyklów, które wyszły spod ręki Wyspiańskiego, jest widok na kopiec Kościuszki z okna pracowni przy ulicy Krowoderskiej (kiedyś tam mieszkałam!). Teraz wydawać mogłoby się to nam niezwykle kuriozalne, bo miasto jest tak zabudowane, że nie ma szans, by z ulicy Krowoderskiej zobaczyć jakikolwiek krakowski kopiec. Do powstania tych pejzaży zainspirował Wyspiańskiego wielki mecenas sztuki, Feliks Manggha Jasieński. Stanisław Wyspiański otrzymał za to nagrodę im. Probusa Barczewskiego, przyznawaną przez Akademię Umiejętności.
Chochoły
1898–1899

Chochoły to fikcyjne postacie, które niewątpliwie od pierwszej chwili kojarzą się nam z Wyspiańskim. I słusznie — w końcu chochoły w Weselu odegrały niemałą rolę. Ten obraz został osadzony w krajobrazie krakowskich plant schyłku XIX wieku. Jeśli dokładnie się mu przyjrzymy, w tle zobaczymy sylwetę Wawelu.
Artyści Krakowa przełomu wieków — Leon Wyczółkowski
Leon Wyczółkowski to malarz wyjątkowy. Jego obrazy możemy podziwiać między innymi w galerii w Sukiennicach. Pierwszą wystawę stałą otwarto tam w 1884 roku — w tym czasie najstarszy brat mojego pradziadka miał już 3 lata! Uwielbiam Wyczółkowskiego. Uważam, że to jeden z najlepszych polskich malarzy i nikt tak jak on nie potrafi operować światłem. Kraków miał to szczęście, że Leon Wyczółkowski w latach 1877–1879 studiował na tutejszym ASP u Jana Matejki, a w 1895 roku został powołany na wykładowcę Akademii i przeniósł się do Krakowa na stałe. Choć nie pozostał tu do końca życia, uwiecznił miasto na wielu rysunkach.
Kościół Bożego Ciała w Krakowie
1903

Kościół Bożego Ciała znajduje się na krakowskim Kazimierzu, który prawa miejskie uzyskał w 1335 roku. Miasto to było miejscem, w którym równocześnie rozwijały się i przenikały kultura chrześcijańska z żydowską. W 1800 roku Kazimierz oficjalnie stał się dzielnicą Krakowa. Namalowany nieco ponad 100 lat później pastelowy szkic Leona Wyczółkowskiego nosi zatem tytuł Kościół Bożego Ciała w Krakowie, a nie w Kazimierzu. Dlaczego wybrałam akurat ten obraz? Bo Kazimierz był bliski mojej rodzinie. W spisach ludności z 1900 roku znalazłam informację, że w tym czasie mój pradziadek wraz ze swoimi rodzicami i rodzeństwem zamieszkiwał kamienicę przy ulicy Dajwór, czyli jakieś 500 metrów od sportretowanego kościoła.
Wawel
1911/1920

Ten piękny wizerunek Wawelu pochodzi z teki o tym samym tytule, gdzie znajduje się bardzo wiele rysunków zarówno z samego zamku, jak i katedry. Polecam zerknąć na portal MNK i pooglądać! Wybrałam akurat ten widok, bo jest ładny, ale też stanowi pewien łącznik między Kazimierzem (pejzaż ten został wykonany z ulicy Starowiślnej) a królewskim zamkiem, u którego podnóża później mieszkała rodzina mojego pradziadka. Z Dajworu przenieśli się na ulicę Bernardyńską, gdzie na pewno rezydowali w latach, gdy Wyczółkowski stworzył tę grafikę. Co zabawne, w tej samej kamienicy mieści się obecnie siedziba uczelni, której jestem absolwentką — Uniwersytetu Papieskiego im. Jana Pawła II. Życie pełne jest ciekawych zbiegów okoliczności!
Artyści Krakowa przełomu wieków — Jan Stanisławski
Jan Stanisławski kojarzy się Wam z Ukrainą i maleńkimi obrazkami? Je również możecie podziwiać w galerii w Sukiennicach. Choć łączony jest głównie z tym, co napisałam w pierwszym zdaniu, Stanisławski malował wiele pejzaży z różnych zakątków Polski i świata. Spod jego ręki wyszło również kilka widoków przedstawiających Kraków przełomu wieków. Jan Stanisławski również mistrzowsko posługiwał się światłem i kolorem. Gdy pierwszy raz zobaczyłam jego obrazy na żywo, byłam w szoku, że są tak maleńkie. Mimo to robią ogromne wrażenie i chciałabym kiedyś wejść w posiadanie czegoś, co namalował. Kto wie, może kiedyś wygram albo zarobię furę pieniędzy i będę mogła bez skrępowania inwestować w sztukę!
Hełm wieży Mariackiej w Krakowie
ok. 1904 r.

Kościół Mariacki to niewątpliwie jeden z symboli Krakowa. Jeszcze na początku XIX wieku wokół jego obrzeży znajdował się cmentarz, który ze względów sanitarnych zlikwidowano. Jego dawny teren to Plac Mariacki. Pisałam o tym w notce o rynku w Krakowie. Co zmieniło się tam w czasach dzieciństwa mojego pradziadka? Z zewnątrz może i niewiele, natomiast w środku kościół przeszedł prawdziwą rewolucję! To głównie za sprawą Jana Matejki i jego dream teamu, w którym znaleźli się Stanisław Wyspiański i Józef Mehoffer. Wnętrze zyskało nowy, neogotycki wystrój, piękne polichromie i witraże. Pracami kierował Tadeusz Stryjeński, świetny krakowski architekt i konserwator zabytków. Na pewno kojarzycie Dom pod Globusem czy budynek Poczty Głównej, które są dziełem jego i Franciszka Mączyńskiego.
Planty krakowskie
ok. 1903 r.

Planty w Krakowie nie są tam od zawsze, choć mogłoby tak nam się wydawać. Powstały w latach 1822–1830 w miejscu dawnych fortyfikacji miejskich (murów, bram i fos). Oczywiście ich obecny kształt znacząco odbiega od pierwotnego — przede wszystkim nie znajdowało się w nim tyle pomników co teraz, a teraz za to nie znajdziemy na alejkach drzew, jak na obrazie Jana Stanisławskiego.
Wracając jednak do pomników, które są niewątpliwie ozdobą tego miejskiego parku, zastanawiałam się, które z nich mógł podziwiać jako dziecko mój pradziadek, zamieszkując Kraków przełomu wieków XIX i XX. Skoro urodził się w 1896 roku, z pewnością widział pomnik Floriana Straszewskiego. Straszewski był jednym z twórców plant i został upamiętniony w 1874 roku przez Edwarda Stehlika — pomnik w formie obelisku spotkamy zaraz po przedostaniu się na planty z placu Jana Nowaka Jeziorańskiego poprzez przejście podziemne. Z pewnością widział również charakteryzowany na gotycką kapliczkę pomnik Tadeusza Rejtana. Musiał kiedyś przechodzić obok absolutnie cudownych pomników Lilli Wenedy i Grażyny, nieistniejącego monumentu upamiętniającego Fryderyka Chopina, czy dzieła Wacława Szymanowskiego — popiersia Artura Grottgera. Czy jednak zwracał na nie uwagę? Ciężko powiedzieć, ale mam nadzieję, że tak!
Willa Rożnowskich
Na koniec zostawiłam sobie coś, co rozpala moje zmysły, odkąd dowiedziałam się o jego istnieniu. To willa, która mieściła się naprzeciwko Wawelu. Wzniesiono ją w 1891 roku na terenie zalewowym — cyplu od strony Dębnik.Ten neogotycki zameczek został wzniesiony z inicjatywy rodziny Rożnowskich, nieopodal wybudowanego zaledwie kilka lat wcześniej Mostu Dębnickiego. Czemu postanowiono postawić budynek w takim miejscu, skoro prawo zabraniało ingerencji w najbliższe otoczenie Wawelu? Dębniki nie były wtedy częścią Krakowa, więc tam zasady były inne. Rożnowscy mieli dużo pieniędzy i zdecydowali, że świetnie będzie je spożytkować, stawiając okazałą rezydencję naprzeciwko wiekowego zamku.
Czy dobrze mieszkało się w domu, który nieustannie był podmywany przez Wisłę? Nieszczególnie, zwłaszcza że już w 1903 roku dokuczyła mu potężna powódź. Sprawiła ona, że Willa Rożnowskich została na jakiś czas odcięta od lądu. W 1920 roku budynek stał się własnością Skarbu Państwa i mieściła się w nim Dyrekcja Dróg Wodnych. 6 lat później Kraków nawiedziła kolejna powódź. Obrazuje to powyższe zdjęcie. Choć rezydowanie na wiślanej „wyspie” mogło wydawać się kuszące, budynek został rozebrany w 1938 roku. Willa w miejskim krajobrazie widniała niecałe 50 lat, a i tak wciąż budzi emocje! Bardzo się cieszę, że istnieje z tego okresu kilka fotografii.
Co mogę dodać? Mam nadzieję, że moja podróż po królewskim mieście Kraków przełomu wieków była interesująca i skłoni Was do rozmyślania nad własnymi korzeniami!