Dziś dla odmiany będzie coś koszmarnego. Polska, Podlasie, Drohiczyn. W 1734 roku bardzo słynny polski architekt, Jakub Fontana, wybudował tam przecudnej urody kościół. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby zachował się jego oryginalny wystrój albo przynajmniej ktoś zadbał, by wyposażyć go w coś, co mogłoby chociaż ‘oryginalność’ przypominać. NIE, tak się nie stało. Ta prześliczna bryła została dosłownie zgwałcona przez kicz. Kicz końca XX wieku, czy też początku XXI wieku. Jak to mawia popularny ostatnio mem internetowy: ‘wow such doge’.
Fasada jest bezwieżowa i kiedy się pod nią stanie robi naprawdę niesamowite wrażenie. Nim weszłam do tego kościoła, byłam zachwycona.

A potem weszłam do środka i poległam. Nie wiem co jest straszniejsze… Czy banner u góry, który został przedrukowany z Trójcy Świętej Dürera (który po kilku latach, kiedy intensywnie będzie na niego padać światło po prostu wyblaknie), czy biedny Chrystus, który jest otoczony tym… bliżej nieokreślonym *czymś*. Po prostu WOW. Ta notka niech służy jako lekcja, że robiąc takie rzeczy można skrzywdzić wiele biednych dusz (np. moją!).
Pamiętajcie jednak, że Drohiczyn jest niezwykle urokliwym miejscem, które na pewno warto odwiedzić. W tamtejszym muzeum znajdziecie wspomniane już w jednej z poprzednich notek książki i wiele innych pięknych różności (mają nawet monstrancję wykonaną z blach samolotu). Poza wielką katedrą koloru cifa, kościołem benedyktynek i jeszcze jednym, którego wezwanie uciekło mi z głowy, jest tam również piękna cerkiew barokowa i góra widokowa, na której niegdyś mieściło się grodzisko.
Na koniec jeszcze wikipedia pokazała mi archiwalne zdjęcie zniszczonego ołtarza z tegoż kościoła. Pozostaje tylko powiedzieć… Wielka szkoda!

Do końca ich umiłował…
Wspaniałe słowa