Długo myślałam o czym napisać tym razem i wydumałam, że (to jakiś częsty wstęp notek na tym blogu) mam ochotę na trochę inny krąg kulturowy niż dotychczas, a mianowicie Bizancjum, które pojawiało się tu już przynajmniej raz, przy klasztorze Martorana. Dziś wspomnę kilka słów o tzw. Jerebatan.
Cysterna
Przeniesiemy się do stosunkowo wczesnych czasów, bowiem aż do VI wieku. W Cesarstwie Bizantyńskim rządził wtedy cesarz Justynian I, którego niektórzy kojarzyć mogą z mozaiki w kościele San Vitale w Rawennie (chociaż podobno wcale to nie jest takie pewne, czy jest to na 100% oblicze Justyniana). Na jego rozkaz, na miejscu zniszczonej w 532 roku bazyliki pw. św. Eliasza (150 metrów na południowy-zachód od Hagii Sophii), w Konstantynopolu, wybudowano cysternę. Może to brzmieć nieco surrealistycznie, ale bizantyńska cysterna znacząco różniła się od wszelakich znanych nam dziś obiektów tego typu.
Ową cesarską budowlę określano pałacem, który zapadł się pod ziemię. Zbudowano ją w celu przechowywania wody dla pałacu, gdyby jej dopływ z akweduktów podczas wojny został odcięty, bądź też gdyby została ona zatruta. Była też największym tego typu miejscem znajdującym się pod (dzisiejszym) Stambułem, a miała sporą konkurencję, bowiem ich ilość sięgała kilkuset.
Cysternę restaurowano czterokrotnie: w 1723 roku, XIX wieku oraz w latach 1955–60 i 1985–87. Podczas dwóch ostatnich prac remontowych zabezpieczono przed zawaleniem się osiem kolumn oraz zainstalowano drewniane pomosty, po których można się przemieszczać zwiedzając jej wnętrza.
Jerebatan
Powszechna nazwa, Jerebatan, odnosi się do murowanych kolumn, które znajdziemy we wnętrzach. Ponadto, nazywa się ją także Cysterną Bazyliki, od miejsca, w którym powstała (czyli jak już wspominałam, na miejscu bazyliki pw. św. Eliasza). Szeroka na 70 i długa na 140 metrów, wybudowana na rzucie prostokąta cysterna, wsparta jest na 336 kolumnach wysokich na 9 metrów o antycznym rodowodzie. Część z nich ma korynckie, część doryckie kapitele, a znakomita większość posiada cylindryczne trzony. W północnym narożniku cysterny znajdują się dwie ‘bazy’ kolumn. Utworzone są one z odwróconych głów Meduz, pochodzących ze starorzymskich rzeźb (być może były samodzielnymi tworami). Odwrócone, by uchronić spoglądających na nie przed ‘zgorgonizowaniem’, czyli zamienieniem w kamień.
W ramach ciekawostki — symbol Meduzy umieszczano także na rękojeściach bizantyńskich mieczy. Warta uwagi jest także kolumna pokryta ‘kurzymi oczami’, z których płyną łzy (tudzież odciętymi gałęziami). Swoją formą przypomina kolumny z Łuku Triumfalnego Teodozjusza. Podobno owe ‘łzy’ są hołdem dla setek niewolników poległych podczas budowy cysterny.
Dalsze dzieje cysterny
Po podbiciu przez Turków Konstantynopola w 1453 roku, zaprzestano używania cysterny. Turkowie cenili sobie bardziej świeżą wodę od tej przechowywanej pod ziemią. W XVI wieku holenderski podróżnik o nazwisku Gyllius przybył do miasta w celu poszukiwania bizantyńskich reliktów. Spacerując w okolicach Hagii Sophii zainteresował się drewnianym budynkiem otoczonym murem. Za owym budynkiem odnalazł schody prowadzące do podziemi. Zaopatrzył się w pochodnie i ruszył w dół, odkrywając tym samym zapomnianą nieco cysternę. Jednakże, wśród miejscowej ludności była ona ciągle używana. Czerpano z niej wodę za pomocą otworów w podłogach domostw, które przypominały studnie. Przypuszczalnie było jej tam całkiem sporo, bowiem cysterna jest w stanie pomieścić ok. 100 tysięcy ton wody. Gyllius opublikował swoje wspomnienia w dzienniku, co było inspiracją dla wielu innych podróżników.
W wodzie, która wypełnia dno (tudzież podłogę) cysterny, odnaleźć można wielobarwne rybki (chociaż akurat na tym zdjęciu nie są szczególnie barwne).
Jak widać, Jerebatan jest urody przecudnej. Na żywo musi robić wrażenie niesamowite i bardzo chciałabym tam kiedyś pojechać. Pewnie prędko się nie stanie, patrząc na stan mojego portfela oraz życiowe zaangażowanie. Flickr zgromadził bazę przepięknych zdjęć, których zamieściłam tu tylko kilka. Poza tym strona internetowa cysterny jest bardzo ładna i zawiera troszkę informacji (większość ich tutaj przytoczyłam). Warto też zwrócić uwagę na cegły, jakimi wymurowano sklepienie. Kształt cegły bizantyńskiej (akurat kiepskie zdjęcie znalazłam, ale z łatwością można na nim odróżnić cegłę od kamienia) znacząco różni się od cegieł używanych w Europie — jest ona znacznie bardziej płaska.