
Cały czas korci mnie, żeby coś naskrobać o jakimś zamku z mojej pracy magisterskiej, ale jeszcze nie nadszedł na to odpowiedni moment! Muszę zatem dzielnie czekać, aż gdzieś się wyprawie i porobię ładne zdjęcia, a poza tym zgłębię ich historię i inne straszne rzeczy. Tymczasem kontynuując wątek zamków terenu Polski przeniesiemy się do bardzo malowniczej budowli na wzgórzu Choina w Zagórzu Śląskim, która zwie się Zamek Grodno.
Miejsce to ma ciekawą historię, bowiem wedle legend, czworoboczną strażnicę wybudować miał tutaj już w 800 roku angielski rycerz. Późniejsza rozbudowa w XII wieku miała zostać przeprowadzona z inicjatywy Bolesława I Wysokiego, jednakże tak naprawdę wzniesienie zamku na tym wzgórzu datuje się dopiero na XIV w., czyli czasy panowania książąt Bernarda i Bolka II (obaj panowie związani byli z warownią w Bolkowie, natomiast sarkofag Bolka II znajduje się w Mauzoleum Piastów Śląskich w Krzeszowie). Ów zamek miał być strażnicą graniczną księstwa świdnicko-jaworskiego, składającą się początkowo z górnego zamku na nieregularnym rzucie, który dostosowany był swym kształtem do topografii Choina. W 1329 roku zamek Grodno był pod całkowitym panowaniem Korony Czeskiej, natomiast w XVI wieku, będąc własnością Macieja z Łagowa, przeszedł renesansową modernizację. Wtedy powstał dolny dziedziniec z bogato zdobioną bramą wjazdową, pięć bastei z murem otaczającym zamek dolny, a także budynki gospodarcze i łaźnia z piekarnią. Wtedy też pojawiło się w tym miejscu dużo interesujących detali architektonicznych i rzeźbiarskich wykonanych z piaskowca. Jednak pod koniec XVI stulecia, wdowa po Macieju z Łagowa, przez potężne długi, zmuszona była opuścić rezydencję. Oczywiście i tutaj Szwedzi narobili szkód w XVII wieku, powodując zniszczenia, które z czasem stawały się coraz bardziej rozległe. W 1689 roku w wieżę zamkową uderzył piorun, który spowodował pożar wieży. W 1823 roku chłopi z okolic kupili te ziemie, by rozebrać zamek, lecz dzięki interwencji historyka z Wrocławia, Jana Gustawa Büschniga tak się nie stało. Grodno zabezpieczono przed dalszym popadaniem w ruinę i zaczęto przystosowywać jego wnętrza do ekspozycji muzealnej.
Wewnątrz zamku, w jednej z wnęk, znajdują się szczątki kasztelanki Małgorzaty, która została skazana na śmierć głodową. Odmówiła ona poślubienia starego, lecz bogatego mężczyzny, będąc zakochana w giermku. Do ślubu jednak doszło, a Małgorzata zepchnęła z wieży swojego męża. Cała ta opowieść okazała się jednak bujdą mającą uatrakcyjnić historię zamku. Szkielet tak naprawdę należał do listonosza (to znaczy ów szkielet obleczony w mięśnie i wszystkie inne rzeczy potrzebne do funkcjonowania był listonoszem, a nie, że jakiś listonosz sprzedał ludzkie szczątki) i został zakupiony przez właściciela zamku.









Jeszcze dorzucam rycinę z widokiem z początku XVII wieku i dwa piękne zdjęcia archiwalne :)



Zamek posiada znacznie więcej ciekawych legend i ta o kasztelance zdecydowanie nie jest jedyną. O reszcie można przeczytać tutaj. Gdyby ktoś był zainteresowany zwiedzaniem i chciał zorientować się kiedy można i za ile, a poza tym w jakich dniach organizowane są imprezy (by w nich uczestniczyć albo je ominąć) warto zerknąć na oficjalną stronę Grodna, gdzie też rozpisana jest w bardziej szczegółowy sposób historia tych ziem, którą pokrótce tutaj przytoczyłam. Myślę, że miejsce bardzo urokliwe i godne odwiedzenia, a ja głupia i nieświatowa oczywiście nigdy tam nie byłam, ech! Tyle wspaniałości na ziemiach polskich jeszcze na mnie czeka, a pogoda robi się piękna i prowokuje do zwiedzania!
Biedny listowy zbyt długo musiał czekać u bram zamku i marnie skończył ;-) To się nazywa oddanie i poświęcenie dla swojej pracy — prawie jak w “Wysłanniku przyszłości” :-)
Przynajmniej jego truchło było coś warte. Wątpię, żeby ktoś np. za mój szkielet chciał w przyszłości zapłacić :D
To chyba kwestia marketingu ewentualnie potrzeby chwili :p